Procesor typu delay to jeden z fundamentów pracy z dźwiękiem – zarówno w nagraniach studyjnych, jak i podczas pracy na scenie. Delay po prostu wprowadza powtarzające się opóźnienia sygnału, tworząc efekt echa, powtórek czy nawet pogłosu (w zależności od ustawień). W praktyce, realizatorzy dźwięku wykorzystują delay do poszerzania przestrzeni w miksie, tworzenia efektów specjalnych oraz do korekcji czasowych, np. w dużych systemach nagłośnieniowych, gdzie opóźniacze pozwalają na synchronizację dźwięku z obrazem w rozproszonych przestrzeniach. W branżowych standardach taki procesor znajdziesz zarówno w formie sprzętowej (np. popularne rackowe delaye), jak i programowej w postaci wtyczek VST lub AU. Fajne jest to, że delay może być używany bardzo kreatywnie – choćby do uzyskania efektu slapback w rockabilly albo do tworzenia przestrzennych pejzaży dźwiękowych w muzyce ambient. Moim zdaniem, opanowanie wykorzystania delaya to podstawa, bo pozwala nie tylko poprawiać jakość dźwięku, ale też kreować zupełnie nowe brzmienia. Dobre praktyki mówią, żeby nie przesadzać z ilością powtórek, ale czasem warto poeksperymentować – czasami przypadkowy delay robi z utworu coś naprawdę wyjątkowego.
Wiele osób myli nazwy procesorów dźwiękowych, zwłaszcza gdy jeszcze nie mają dużego doświadczenia ze sprzętem lub wtyczkami. Declicker to zupełnie inny typ narzędzia – jego zadanie polega na eliminowaniu niepożądanych kliknięć i trzasków z nagrań, najczęściej wykorzystywany jest przy czyszczeniu starych płyt winylowych czy korekcji nagrań lektorskich. To nie ma związku z wprowadzaniem opóźnień. Z kolei noise gate działa trochę jak bramka – przepuszcza dźwięk tylko wtedy, gdy przekracza on określony próg głośności, służąc głównie do tłumienia szumów tła i niepożądanych dźwięków pomiędzy partiami instrumentów lub wokalu. Ustawienie noise gate nie spowoduje efektu echa czy powtórzeń. Pitch shift, jak sama nazwa wskazuje, zmienia wysokość dźwięku. To narzędzie przydaje się przy korekcji intonacji wokalistów lub do tworzenia efektów specjalnych (np. zmiana głosu postaci w reklamach), natomiast nie wprowadza żadnego opóźnienia sygnału. To częsty błąd, że osoby uczące się mylą te efekty, bo wszystkie są procesorami sygnału, ale ich funkcje są zupełnie inne. Dobre praktyki w branży polegają na świadomym doborze narzędzi do konkretnego zadania – delay to jedyny z wymienionych procesorów, który faktycznie wprowadza opóźnienia i powtórzenia w sygnale audio. Z mojego doświadczenia wynika, że najwięcej problemów sprawia rozróżnienie delaya i pogłosu, bo oba efekty mogą dawać poczucie przestrzeni, ale delay bazuje na powtórzeniach, a pogłos na bardzo gęstych, krótkich odbiciach. To ważne, żeby już na początku rozumieć tę różnicę, bo w praktyce studyjnej odpowiednie dobranie efektu mocno wpływa na końcowe brzmienie miksu.