System basowy typu END FIRE opiera się na precyzyjnym ustawieniu co najmniej dwóch identycznych głośników subbasowych w jednej linii, skierowanych w tę samą stronę, z odpowiednio dobranym opóźnieniem sygnału. To właśnie dwie sztuki tego samego typu subbasów są absolutnym minimum wymaganym do poprawnego działania układu END FIRE – jeden generuje falę bezpośrednią, a drugi (ustawiony za nim) jest opóźniony o określony czas, żeby wytworzyć efekt kierunkowości, tzn. „wyciszania” niskich częstotliwości za zestawem i wzmocnienia ich z przodu. To bardzo praktyczne rozwiązanie w sytuacjach, gdy trzeba ograniczyć dudnienie basu za sceną bądź nie przeszkadzać sąsiednim strefom. W codziennych realizacjach eventowych, festiwalowych czy nawet klubowych taka konfiguracja pozwala na lepszą kontrolę nad rozchodzeniem się basu. Oczywiście – przy większej liczbie subbasów (trzy, cztery, pięć…) efekt jest mocniejszy i bardziej precyzyjny, ale dwa to już wartość minimalna, potwierdzona w dokumentacji np. producentów Meyer Sound czy d&b audiotechnik. Z mojego doświadczenia wynika, że już taki prosty układ daje zauważalną poprawę kierunkowości basu, a rozpoczęcie pracy od dwóch subbasów pozwala łatwo eksperymentować z opóźnieniami i rozstawem (np. nawet 1,5–2 metrów między skrzyniami). Czasami się zapomina, że END FIRE to nie kwestia ilości, tylko odpowiedniego ustawienia i synchronizacji – a branżowe standardy wyraźnie mówią: zaczynaj od dwóch.
W temacie zestawów subbasowych END FIRE często pojawiają się nieporozumienia co do liczby wymaganych głośników. Sporo osób sądzi, że potrzeba aż trzech, czterech, a nawet pięciu subbasów, by taki system zadziałał poprawnie, bo wydaje się, że więcej źródeł = lepsza kierunkowość. To jednak nie do końca prawda – liczba głośników wpływa na precyzję i efektywność, ale nie na samo istnienie efektu END FIRE. Już przy dwóch identycznych subbasach, ustawionych w linii i odpowiednio opóźnionych względem siebie, powstaje wyraźna kierunkowość basu. Dodanie kolejnych skrzyń, choć korzystne dla większych scen czy głębszego tłumienia z tyłu, nie jest warunkiem koniecznym, by uzyskać podstawowy efekt. Błąd polega często na zamieszaniu z innymi układami kierunkowymi, np. gradient array czy broadside, gdzie rzeczywiście zaleca się trzy lub więcej głośników dla uzyskania określonych charakterystyk promieniowania. W branży nagłośnieniowej często można spotkać małe systemy END FIRE złożone tylko z dwóch subbasów, szczególnie na eventach plenerowych, gdzie trzeba ograniczyć dudnienie za sceną, ale nie ma miejsca lub budżetu na większą ilość sprzętu. Przekonanie, że absolutnie muszą być trzy lub cztery sztuki, wynika z obserwacji dużych koncertów, gdzie liczba subbasów w liniach END FIRE rzeczywiście jest zwiększana dla mocniejszego efektu, ale to już bardziej kwestia skali wydarzenia, a nie wymogów samego systemu. Moim zdaniem warto pamiętać, że w podręcznikach producentów – np. d&b audiotechnik, L-Acoustics czy Meyer Sound – jako minimum zawsze figuruje para subbasów. Często pomija się też fakt, że najważniejsze w END FIRE jest poprawne dobranie opóźnień i ustawienie, a nie sama ilość skrzyń. Błąd myślowy polega na utożsamianiu skuteczności z ilością, zamiast ze zrozumieniem zasady działania układu kierunkowego.