Technika Mid/Side wymaga użycia trzech kanałów miksera DAW do prawidłowego dekodowania sygnału do formatu stereo. Ogólnie wygląda to tak: jeden kanał odpowiada za sygnał Mid (czyli to, co wspólne dla lewego i prawego kanału, zwykle mikrofon skierowany centralnie), a dwa kolejne obsługują Side – zwykle jest to ten sam sygnał Side, ale rozłożony na lewo i prawo, gdzie dla jednego kanału Side odwracamy fazę o 180 stopni. W praktyce, żeby uzyskać poprawny obraz stereo, ustawiamy w DAW trzy oddzielne ścieżki – Mid, Side-L i Side-R. Następnie sumuje się sygnał Mid z Side (dla lewego kanału stereo) i Mid z odwróconym Side (dla prawego). To trochę przypomina pracę z matrycowaniem, ale w miksie daje ogromną kontrolę nad szerokością stereo – to jest często używane w masteringu i miksowaniu chórów, gitar akustycznych czy ambientów. Według standardów branżowych (np. praktyki inżynierów dźwięku w studiach radiowych BBC czy techniki rekomendowane przez firmę Neumann), zawsze pracuje się na trzech kanałach, żeby zachować pełną elastyczność podczas dekodowania M/S. Moim zdaniem, takie podejście oszczędza dużo nerwów w późniejszym etapie miksu, bo możesz jednym suwakiem zwiększyć szerokość stereo bez utraty przejrzystości środka. No i nie da się tego ogarnąć na jednym kanale – szkoda czasu na kombinowanie z uproszczonymi metodami. Warto zapamiętać ten workflow, bo to podstawa przy pracy z mikrofonami pojemnościowymi w trybie M/S.
Wielu początkujących realizatorów dźwięku zakłada, że do dekodowania nagrania w technice Mid/Side wystarczy jeden kanał lub dowolna inna liczba ścieżek, zależnie od wygody. Jednak to jest myślenie życzeniowe i nie do końca oddaje rzeczywistą złożoność procesu. Pojedynczy kanał absolutnie nie wystarcza, bo nie da się w ten sposób zrealizować sumowania i różnicowania sygnałów Mid i Side, które są niezbędne do uzyskania poprawnego obrazu stereo. To typowy błąd – mylenie nagrania monofonicznego z matrycowaniem stereo i ignorowanie potrzeby rozdzielenia sygnałów do osobnych torów. Z kolei pomysł z wykorzystaniem pięciu lub nawet siedmiu kanałów to raczej nadmierna komplikacja, która nie tylko nie daje żadnych audiofilskich korzyści, ale wręcz utrudnia kontrolę nad panoramą i równowagą w miksie. W praktyce spotkałem się z takimi koncepcjami raczej u osób próbujących na siłę rozbić ślad na dodatkowe ścieżki, co wprowadza więcej chaosu niż pożytku – i nie ma żadnego uzasadnienia w praktykach studyjnych czy zaleceniach producentów DAW-ów. Dekodowanie M/S w klasycznej postaci polega na przypisaniu sygnału Mid do jednej ścieżki, a Side do dwóch – lewej (normalnie) i prawej (z odwróconą fazą), co razem daje trzy kanały. Każda inna liczba albo nie pozwala na właściwe rozłożenie informacji przestrzennych, albo generuje niepotrzebne problemy fazowe i mikserskie. Moim zdaniem, dobre zrozumienie tej matrycowej metody to absolutna podstawa dla każdego, kto chce świadomie pracować z przestrzenią stereofoniczną. Warto poeksperymentować z różnymi liczbach ścieżek, ale ostatecznie i tak wraca się do standardu trzech kanałów, bo to najprostsze i najbardziej efektywne rozwiązanie. Tak robią wszyscy doświadczeni realizatorzy – polecam trzymać się tej metody.