W nagraniach binauralnych zawsze pracujemy na dwóch ścieżkach – lewej i prawej. To nie przypadek, tylko konsekwencja samej zasady działania tej techniki. Źródło dźwięku rejestruje się za pomocą dwóch mikrofonów umieszczonych w „uszy” sztucznej głowy lub specjalnych wkładek dousznych. Każda ścieżka to osobny kanał – lewy i prawy, które razem tworzą naturalne wrażenie przestrzenne podczas odsłuchu na słuchawkach. Moim zdaniem to niesamowite, bo taki montaż pozwala słuchaczowi dosłownie znaleźć się „w środku” nagrania. W praktyce, żeby przygotować prawidłowy montaż binauralny, nie ma co kombinować z dodatkowymi ścieżkami, bo cała magia polega właśnie na tym, że są tylko dwie – każda oddaje inną perspektywę ucha. Tak robi się to zarówno w nagraniach profesjonalnych (np. dźwiękowe gry VR, słuchowiska), jak i amatorskich eksperymentach. Dobre praktyki podkreślają, żeby nie rozdzielać ani nie mieszać kanałów w postprodukcji, bo wtedy efekt przestrzenny znika. Standard branżowy jest prosty: dwa mikrofony, dwie ścieżki, zero kompromisów. Dla kogoś, kto pierwszy raz pracuje z tą techniką, może to być zaskakujące, bo czasami przy innych systemach surround trzeba montować nawet osiem czy więcej ścieżek. W binauralu jednak liczy się dokładność i naturalność, więc wystarczają te dwa kanały. I to w sumie jest piękne w swojej prostocie.
Dość często można pomylić technikę binauralną z systemami wielokanałowymi, gdzie rzeczywiście liczba ścieżek potrafi być dużo większa – na przykład w kinie domowym czy miksach surround, gdzie operuje się czterema, sześcioma albo ośmioma ścieżkami, zależnie od konfiguracji. Jednak nagranie binauralne opiera się na bardzo konkretnej koncepcji odwzorowania przestrzennego dźwięku tylko przy użyciu dwóch mikrofonów, umieszczonych w taki sposób, by imitować ludzkie uszy. To skutkuje tym, że w całym procesie rejestracji i późniejszego montażu wystarczają zaledwie dwie ścieżki – lewa i prawa. W praktyce, dodawanie większej liczby ścieżek wprowadza niepotrzebne komplikacje i nie przekłada się na lepsze wrażenie przestrzenne, bo technika binauralna nie korzysta z tylu kanałów, co np. formaty 5.1 czy 7.1. Typowym błędem jest myślenie, że skoro dźwięk ma być przestrzenny, to musi być nagrywany i montowany na wielu ścieżkach – to prawda przy systemach surround, ale nie w przypadku binauralu. Z mojego doświadczenia wynika, że niektórzy próbują zbyt ambitnie podejść do tematu, myląc binaural z ambisonic lub innymi bardziej rozbudowanymi systemami, gdzie liczba kanałów rzeczywiście ma znaczenie. W branży audio obowiązuje tu prosta zasada: dla binauralu zawsze dwie ścieżki, żeby uzyskać naturalny i realistyczny efekt słuchawkowy. Każda inna liczba ścieżek w tym kontekście to już zupełnie inna technologia i inne zastosowania. Warto o tym pamiętać, bo łatwo się pogubić, jeśli ktoś nie rozróżnia tych formatów. Binaural to prostota działania i wierne odwzorowanie słyszenia człowieka – tylko dwa kanały i tyle wystarczy.