Kwintet smyczkowy to zespół, w którym gra pięciu instrumentalistów: zwykle dwóch skrzypków, altowiolista, wiolonczelista i kontrabasista (czasem drugi wiolonczelista zamiast kontrabasisty – szczegóły zależą od repertuaru, ale zawsze pięć osób). Każdy instrument ma swoją unikalną barwę i funkcję w utworze, dlatego w profesjonalnej pracy studyjnej przyjęło się nagrywać lub przynajmniej oddzielnie edytować każdą partię. Jeśli chcesz mieć pełną kontrolę nad miksem – czyli panoramą, poziomem głośności, efektami czy automatyzacją – każda partia powinna mieć osobną ścieżkę. Tak się to robi w każdym porządnym studiu nagraniowym, bo miksowanie instrumentów razem ogranicza możliwości korekty i kreatywnej obróbki. Moim zdaniem to nie tylko wygoda, ale i duża oszczędność czasu, gdy chcesz np. wyciszyć samą wiolonczelę albo podkreślić altówkę. Dodatkowo, praca na pięciu ścieżkach pozwala np. na precyzyjne usuwanie szumów, stosowanie efektów przestrzennych albo automatyzację dynamiki – to już branżowy standard. Oczywiście, istnieją zespoły, które grają „na żywo” do jednej ścieżki stereo, ale w edytorze audio, gdy masz wybór, zawsze lepiej rozdzielać instrumenty. Przy kwintecie smyczkowym minimum to pięć ścieżek, jeśli zależy ci na jakości i profesjonalnym brzmieniu. W sumie, to taki techniczny kompromis między wygodą a kontrolą – im mniej ścieżek, tym mniej swobody. Dlatego 5 ścieżek to podstawa.
Często spotyka się przekonanie, że można nagrać kwintet smyczkowy na dwóch, trzech czy czterech ścieżkach, bo przecież niektórzy instrumentaliści mogą grać podobne partie, a w zespole i tak wszystko się ze sobą miesza. Jednak takie podejście prowadzi do poważnych ograniczeń podczas dalszej obróbki. Kiedy grupujesz instrumenty na jednej ścieżce, tracisz możliwość niezależnej edycji każdego z nich – nie da się już wtedy osobno zbalansować głośności, dodać efektu czy skorygować błędów tylko dla jednego instrumentu bez wpływu na resztę. Praktyka profesjonalnych producentów muzycznych pokazuje, że każda partia powinna być nagrywana i obrabiana oddzielnie, nawet jeśli na etapie rejestracji wszystkie brzmią razem bardzo spójnie. Łączenie skrzypiec w jedną ścieżkę lub wszystkie smyczki razem to rozwiązanie typowe raczej dla prostych nagrań demo lub sytuacji, gdy nie ma możliwości wielośladowego nagrania. Branżowe standardy wyraźnie wskazują, że im więcej niezależnych ścieżek, tym większa kontrola i szansa na lepszy, bardziej przejrzysty miks – a to przekłada się na ostateczną jakość nagrania. Z mojego doświadczenia, próba pracy na mniejszej liczbie ścieżek kończy się zwykle kompromisami, np. niemożnością usunięcia niechcianych dźwięków tylko w jednym instrumencie lub problemami z wyrównaniem dynamicznym. Myślenie, że wystarczy dwie lub trzy ścieżki, wynika często z braku praktyki z rozbudowanym miksem lub błędnego przeświadczenia, że mniej ścieżek to prostsza praca. W rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie – więcej ścieżek to więcej kontroli i lepsze efekty końcowe, dlatego w przypadku kwintetu smyczkowego absolutnym minimum są osobne ścieżki dla każdego instrumentu, czyli pięć.