Formaty kompresji stratnej, takie jak MP3, AAC czy OGG Vorbis, zostały stworzone właśnie po to, żeby znacząco redukować rozmiary plików audio, a przy tym utrzymać akceptowalną jakość dźwięku. Gdy mamy do czynienia z plikiem WAV (który zazwyczaj jest nieskompresowany i zajmuje sporo miejsca – na przykład typowe 3-minutowe nagranie stereo 44,1 kHz/16 bit to ponad 30 MB), użycie dobrego kodeka stratnego pozwala zejść z rozmiarem do ok. 3 MB. Z mojego doświadczenia – zarówno przy projektach muzycznych, jak i podczas przygotowywania podcastów – stosuje się najczęściej bitrate na poziomie 128-192 kbps, co daje właśnie około dziesięciokrotną redukcję w stosunku do oryginału. Oczywiście, im wyższy bitrate, tym większy plik i lepsza jakość, ale właśnie 10x jest taką sensowną średnią, przy której większość ludzi nie słyszy większej różnicy w typowym sprzęcie. Standardy branżowe, na przykład w streamingach czy archiwizacji nagrań do internetu, bardzo często opierają się na tej proporcji. Praktycznym przykładem jest przesyłanie utworów do serwisów streamingowych – pliki muszą być jak najmniejsze przy zachowaniu jakości, bo to po prostu opłacalne i wygodne. Moim zdaniem, jeśli ktoś zawodowo obrabia dźwięk, to doskonale zna tę zasadę i zawsze balansuje między jakością a optymalnym rozmiarem pliku.
Oceniając skuteczność kompresji stratnej, łatwo popełnić błąd w szacowaniu jej możliwości – szczególnie, kiedy nie ma się jeszcze dużego doświadczenia z praktycznym zastosowaniem różnych formatów audio czy znajomości standardów branżowych. Często spotykam się z przekonaniem, że pliki po kompresji stratnej, takiej jak MP3 czy AAC, są tylko nieznacznie mniejsze od oryginału WAV – to jednak nieprawda. Kompresja stratna działa zupełnie inaczej niż bezstratna i pozwala na drastyczne zmniejszenie rozmiaru pliku. Myślenie, że uzyskamy mniej niż dwukrotną czy nawet pięciokrotną redukcję, wynika zwykle z niezrozumienia zasady działania kodeków stratnych, które celowo odrzucają dane niesłyszalne lub mało istotne dla percepcji człowieka. Oczywiście, można by teoretyzować o jeszcze większych oszczędnościach, typu ponad dwudziestokrotne zmniejszenie – tutaj jednak pojawia się problem ze zbyt niską jakością dźwięku, która przestaje być akceptowalna nawet dla mniej wymagającego ucha. Najlepsze praktyki pokazują, że optymalny kompromis między oszczędnością miejsca a zachowaniem jakości to właśnie okolice dziesięciokrotnej redukcji rozmiaru. Takie proporcje są stosowane na co dzień w muzycznych serwisach streamingowych czy przy przesyłaniu podcastów w internecie. Przyjęcie założenia, że możliwości kompresji stratnej są dużo mniejsze lub dużo większe, prowadzi do błędów w doborze formatu audio do konkretnego zastosowania, zwłaszcza kiedy liczy się zarówno jakość, jak i pojemność czy szybkość transferu. Warto pamiętać, że technologia kompresji stratnej to kompromis – chodzi o to, żeby zachować jak najwięcej jakości przy jednoczesnym radykalnym zmniejszeniu rozmiaru pliku, ale bez przesady w żadną stronę. Moim zdaniem, świadomość tego mechanizmu jest kluczowa w pracy z dźwiękiem, szczególnie jeśli ktoś planuje dystrybucję nagrań w sieci czy archiwizację dużych bibliotek audio.