Korektor dziesięciopunktowy rzeczywiście dzieli zakres słyszalnych częstotliwości na pasma oktawowe – i to jest bardzo praktyczne podejście, które chyba najczęściej spotyka się w sprzęcie audio przeznaczonym do profesjonalnego i domowego użytku. W skrócie: każda gałka (czy suwak) odpowiada za wzmocnienie albo tłumienie określonego przedziału częstotliwości, przy czym te pasma mają szerokość jednej oktawy. To znaczy, że np. jeśli jedno pasmo obejmuje 100–200 Hz, to następne już 200–400 Hz i tak dalej, każde kolejne dwa razy szersze w sensie wartości liczbowych, ale dla ludzkiego ucha to brzmi naturalnie, bo słyszymy skale logarytmiczne. W branży nagłośnieniowej, studyjnej czy nawet w zaawansowanym sprzęcie car audio taki podział jest bardzo wygodny – pozwala szybko korygować balans dźwięku bez ryzyka, że zmiany będą nienaturalne. Moim zdaniem to też dobre rozwiązanie, bo większość muzyki i dźwięków w praktyce da się sensownie korygować w takich szerokich pasmach. Oczywiście, jeśli ktoś potrzebuje bardziej szczegółowej korekcji, są jeszcze korektory tercjowe czy parametryczne, ale w większości standardowych aplikacji dziesięciopunktowy korektor oktawowy po prostu się sprawdza. To w sumie taki złoty środek między prostotą a skutecznością.
Wiele osób myli się, myśląc, że korektor dziesięciopunktowy pracuje na pasmach tercjowych, sekstowych czy dwuoktawowych. Tercjowe pasma, czyli podział każdej oktawy na trzy wąskie fragmenty, spotyka się raczej w bardzo zaawansowanych korektorach graficznych, gdzie suwaków może być nawet 30 lub więcej. Takie rozwiązanie pozwala na bardzo precyzyjne dostrojenie charakterystyki, ale jest zbyt szczegółowe i czasochłonne w codziennym użyciu – a dziesięć pasm to kompromis. Sekstowy podział, czyli po sześć na oktawę, jest spotykany prawie wyłącznie w specjalistycznych analizatorach widma albo bardzo nietypowych korektorach i właściwie nie pojawia się w popularnych urządzeniach. Z kolei szerokość dwóch oktaw na pasmo, jak sugeruje odpowiedź o dwuoktawowym podziale, to już zdecydowanie za szeroko – w praktyce pozwalałoby na jedynie 4-5 pasm na całe pasmo słyszalne, co bardzo ogranicza możliwości skutecznej korekcji i raczej nie spełnia oczekiwań użytkowników co do elastyczności. Typowym błędem jest zakładanie, że większa liczba pasm to zawsze tercje, bo przecież „trzy na oktawę brzmi logicznie”, ale w rzeczywistości standard dziesięciu pasm prawie zawsze oznacza pasma oktawowe. Jest to ustalone praktyką branżową i odpowiada logarytmicznemu odbiorowi dźwięku przez ludzkie ucho – każda kolejna oktawa to podwajanie częstotliwości, co jest dla nas naturalne. Podsumowując: korektor dziesięciopunktowy pracuje w pasmach oktawowych, bo to najbardziej sensowny kompromis pomiędzy szczegółowością a wygodą i szybkością obsługi, a inne podziały są zarezerwowane dla specjalistycznych zastosowań lub po prostu niepraktyczne przy takiej liczbie pasm.