Odpowiedź z wartościami -0,3 dB Peak oraz -7 dB RMS jest zdecydowanie najbardziej trafna, jeśli chodzi o najwyższy średni poziom głośności nagrania. Wynika to z tego, że RMS (Root Mean Square) jest miarą średniej energii sygnału audio i bardziej oddaje faktyczną, odczuwalną głośność niż sam Peak, który pokazuje tylko najwyższy chwilowy poziom. W branży muzycznej i radiowej bardzo często operuje się poziomami RMS, żeby uzyskać głośne, ale wciąż dobrze brzmiące nagrania. Wartość -7 dB RMS to już naprawdę wysoki poziom i często spotyka się ją w nowoczesnych, mocno skompresowanych utworach popowych czy radiowych. Z kolei -0,3 dB Peak oznacza, że sygnał praktycznie nie przekracza progu przesterowania (clippingu), co jest bardzo bliskie maksymalnemu poziomowi dopuszczalnemu w standardzie cyfrowym. W praktyce – taki balans między RMS a Peak świadczy o umiejętnym użyciu kompresji i limitera. Dobrze zrealizowany mastering pozwala wtedy na uzyskanie głośnego, a przy tym nieprzesterowanego i niezmęczonego dla ucha utworu. Moim zdaniem to właśnie wyczucie tych wartości odróżnia profesjonalne produkcje od amatorskich, gdzie często albo przesadza się z głośnością (prowadząc do clipingu), albo zostawia za duży margines i przez to utwór wypada cicho przy innych. Warto pamiętać, że nie wszystkie gatunki muzyczne wymagają tak wysokiego RMS, jednak dla nowoczesnej muzyki rozrywkowej -7 dB RMS to bardzo popularny target.
Wielu osobom wydaje się, że wystarczy spojrzeć na wartość Peak, by ocenić głośność nagrania, ale to jedna z najczęstszych pułapek na początkujących realizatorów dźwięku. Peak pokazuje tylko najwyższy chwilowy poziom sygnału i nie przekłada się bezpośrednio na odbiór głośności przez ludzkie ucho. Z drugiej strony, RMS (średnia moc sygnału) lepiej odzwierciedla rzeczywiste wrażenie głośności i jest znacznie ważniejszy przy porównywaniu nagrań pod tym kątem. Wybierając nagrania z niższym RMS, nawet jeśli Peak jest bardzo blisko zera (czyli np. -0,1 dB czy -1 dB), uzyskujemy plik, który będzie odczuwalnie cichszy niż taki z wyższym RMS. Często spotykam się z błędnym przekonaniem, że im bliżej zera jest Peak, tym głośniejsze nagranie – niestety to nie działa w praktyce, bo można mieć bardzo dynamiczny utwór o wysokim Peak, ale niskim RMS, który po prostu wydaje się cichy w porównaniu z mocno skompresowanymi, nowoczesnymi produkcjami. Drugi typ błędu polega na przecenianiu znaczenia bezpieczeństwa zapasu (headroomu) – owszem, zbyt wysoki RMS zwiększa ryzyko przesterowania, ale w profesjonalnym masteringu stosuje się zaawansowane techniki limitowania i kompresji, by uzyskać kompromis między głośnością a jakością. Porównując dostępne opcje: nagrania z RMS na poziomie -8, -9 czy -12 dB będą odczuwalnie cichsze, nawet jeśli Peak jest tuż przy zerze. W praktyce, jeśli celem jest uzyskanie możliwie najwyższego poziomu głośności (np. dla radia, reklamy czy muzyki pop), to właśnie wyższy RMS, najlepiej przy dobrze kontrolowanym Peak, jest kluczowy. Oczywiście, nie można przesadzić i zrobić z nagrania „ściany dźwięku”, ale wybór opcji z najwyższym RMS przy minimalnym bezpiecznym zapasie Peak jest zgodny ze standardami branżowymi i trendami w masteringu.