Normalizacja to proces cyfrowy, który polega na takim podniesieniu poziomu całego nagrania, żeby jego najwyższy szczyt osiągnął dokładnie 0 dBFS (czyli digital full scale). To bardzo przydatne, gdy miksujesz utwory pochodzące z różnych źródeł i chcesz mieć pewność, że żaden nie będzie cichszy od reszty. Przykładowo, jeśli nagranie ma maksymalny poziom -6 dBFS, po normalizacji całość zostanie podbita o 6 dB, tak żeby najwyższy pik dotykał właśnie 0 dBFS, ale żadne miejsce w pliku nie będzie przesterowane (przynajmniej w teorii). Moim zdaniem to super narzędzie, szczególnie na etapie przygotowania materiałów do dalszej obróbki albo podczas masteringu — pozwala zachować kontrolę nad poziomami. W profesjonalnych studiach normalizacja jest często jednym z pierwszych kroków przed dalszą pracą, bo daje czyste pole startowe. Warto jednak wiedzieć, że normalizacja nie wpływa na dynamikę materiału, nie spłaszcza ani nie wyrównuje różnicy między najcichszymi a najgłośniejszymi fragmentami, tylko zachowuje proporcje, podbijając wszystko równo. To jest taka podstawowa, praktyczna czynność, którą powinien znać każdy, kto obrabia dźwięk cyfrowy, bo po prostu ułatwia życie i pozwala na przewidywalne rezultaty.
Korekcja to proces, który najczęściej kojarzymy z ingerencją w charakterystykę częstotliwościową dźwięku, na przykład za pomocą equalizera. Owszem, umożliwia poprawę barwy, usuwanie niechcianych częstotliwości albo podbijanie tych najbardziej przyjemnych, ale absolutnie nie służy do ustawiania szczytowego poziomu nagrania. Często spotykam się z tym, że ludzie mylą korekcję z ogólnym „ulepszaniem” dźwięku, ale w praktyce to jest zupełnie inny etap pracy niż kontrola poziomu sygnału. Kompresja z kolei to narzędzie do obróbki dynamiki. Kompresor zmniejsza różnicę między najgłośniejszymi a najcichszymi fragmentami — spłaszcza dynamikę, przez co nagranie wydaje się bardziej „równe” i mniej skaczące pod względem głośności. Jednak nawet jeśli kompresor podbije poziom ogólny przez tzw. make-up gain, on nie gwarantuje, że wartość szczytowa osiągnie dokładnie 0 dBFS; często wymaga to dodatkowej normalizacji po kompresji, żeby wszystko było zgodne ze standardami. Transpozycja natomiast to zupełnie inna bajka — dotyczy zmiany wysokości dźwięku, czyli przesuwania tonacji bez wpływania na poziom sygnału, dynamiczne wartości czy szczytowe piki. Myślę, że sporo osób myli pojęcia przez to, że w DAW-ach te funkcje są blisko siebie w menu, ale każda służy do czegoś zupełnie innego. W praktyce, jeśli zależy Ci na tym, żeby nagranie osiągało 0 dBFS na szczycie, jedynym poprawnym narzędziem z wymienionych jest normalizacja — cała reszta służy do zupełnie innych celów i nie rozwiąże problemu zbyt cichego albo nierównego pod względem szczytów materiału. Warto więc zawsze oddzielać w głowie pojęcia związane z poziomami sygnału od tych dotyczących barwy czy dynamiki.