Crossfade to jedna z tych funkcji w DAW, których praktycznie nie da się zastąpić niczym innym, jeśli zależy Ci na płynnym, naturalnym połączeniu dwóch fragmentów audio lub MIDI na jednej ścieżce. Działa to tak, że na styku dwóch regionów program automatycznie tworzy nakładające się wyciszenie (fade out) i narastanie (fade in), przez co dźwięki nie urywają się gwałtownie, nie słychać charakterystycznych kliknięć i artefaktów. To podstawa przy montażu np. wokali czy gitar – bez crossfade'ów każda zmiana nagrania jest jak nożyczki, które tną bez litości. W praktyce wystarczy zaznaczyć dwa sąsiadujące regiony i wybrać opcję crossfade, a DAW zrobi resztę za nas. W większości programów jak Cubase, Pro Tools, Studio One, ta funkcja jest dostępna praktycznie od ręki – branżowy standard i nie wyobrażam sobie sensownego montażu bez niej. Warto też wiedzieć, że można edytować kształt przejścia (np. liniowe, logarytmiczne), co daje ogromną kontrolę nad brzmieniem. Moim zdaniem osoby, które opanowały crossfade'y, popełniają mniej błędów montażowych, a ich produkcje brzmią po prostu bardziej profesjonalnie. Warto się tym bawić i eksperymentować nawet na prostych projektach, bo to narzędzie, które oszczędza mnóstwo czasu i nerwów.
Wiele osób podczas pracy w DAW myli podstawowe narzędzia edycyjne, przez co czasem wybiera opcje takie jak Select, Group czy Split z zamiarem uzyskania efektu płynnego przejścia między regionami. Select w zasadzie służy tylko do zaznaczania fragmentów lub regionów – nie ma żadnego wpływu na to, jak brzmi połączenie sąsiadujących fragmentów. Jest to absolutnie podstawowe narzędzie, ale nie oferuje żadnej automatyzacji przejść czy miksowania krawędzi regionów. Funkcja Group natomiast umożliwia łączenie kilku ścieżek lub regionów w jedną grupę, co ułatwia ich wspólną edycję, przesuwanie czy nakładanie efektów, ale sama z siebie nie wpływa na brzmienie połączenia między fragmentami. To typowy błąd początkujących – mylić funkcje zarządzania z funkcjami edycji dźwięku. Split natomiast dzieli region na dwa osobne fragmenty, często używany przy cięciu materiału, ale nie oferuje żadnego wygładzania krawędzi czy wygenerowania płynnego przejścia – wręcz przeciwnie, po jego użyciu często trzeba zadbać o crossfade, żeby uniknąć kliknięć. Wielu użytkowników DAW na początku swojej przygody szuka takich rozwiązań, bo wydają się najprostsze, ale w praktyce prowadzi to do nieprofesjonalnych rezultatów. Cała istota płynności w montażu leży właśnie w crossfade, który, moim zdaniem, powinien być jednym z pierwszych poznanych narzędzi przez każdego, kto poważnie myśli o pracy z dźwiękiem. Najlepiej zacząć od prostego eksperymentowania z różnymi ustawieniami crossfade, bo to daje nie tylko lepsze brzmienie, ale też większą pewność w montażu.