Noise Reduction to absolutnie podstawowa i jedna z najczęściej stosowanych operacji podczas obróbki dźwięku, jeśli celem jest usunięcie szumu z nagrania. Polega na analizie fragmentów, gdzie występuje sam szum (tzw. próbka szumu), a następnie algorytm odfiltrowuje go z całego materiału dźwiękowego. W praktyce korzystają z tego studia muzyczne, realizatorzy podcastów czy nawet twórcy amatorskich nagrań, bo szum potrafi naprawdę zepsuć odbiór – zwłaszcza na słuchawkach albo gdy nagranie robimy w gorszych warunkach. Co ciekawe, Noise Reduction znajdziesz w praktycznie każdym programie do edycji audio – od darmowych, jak Audacity, po profesjonalne narzędzia typu Adobe Audition czy RX od iZotope. Moim zdaniem, warto znać nie tylko zasadę działania, ale też wiedzieć, że nadmierne użycie tej funkcji może powodować artefakty – dźwięk robi się taki „metaliczny” albo nienaturalny. Standardem branżowym jest wykonywanie redukcji szumu na etapie postprodukcji, czasami nawet w kilku krokach, żeby nie zniszczyć nagrania. Dobrą praktyką jest nagranie „czystej” próbki szumu na początku sesji – potem ten fragment przydaje się podczas obróbki. Jeśli interesujesz się miksowaniem lub postprodukcją dźwięku, to obsługa narzędzi typu Noise Reduction to wręcz obowiązek.
Pojęcia takie jak Downsampling, De-crackle czy De-click często pojawiają się w kontekście edycji dźwięku, jednak ich przeznaczenie jest zasadniczo odmienne od usuwania szumu w nagraniach. Downsampling to proces polegający na zmianie częstotliwości próbkowania sygnału – zmniejszamy ilość próbek na sekundę, by zmniejszyć rozmiar pliku lub dostosować materiał do określonego standardu (np. z 48 kHz na 44,1 kHz). Niestety, nie ma to żadnego wpływu na szumy – ba, czasem może je wręcz spotęgować, jeśli nie użyjemy odpowiedniego filtra antyaliasingowego. De-crackle z kolei to narzędzie stworzone głównie z myślą o usuwaniu tzw. trzasków, które mogą pochodzić z winylowych płyt lub starych magnetofonów. Trzaski to krótkie, impulsowe zakłócenia i ich charakterystyka jest zupełnie inna niż szum, który jest rozłożony równomiernie i ma charakter ciągły. Z mojego doświadczenia, często osoby początkujące mylą trzaski z szumem, ale technicznie rzecz biorąc, to zupełnie inne zjawiska. De-click natomiast skupia się na eliminowaniu pojedynczych kliknięć – np. tych powstających podczas edycji nagrań lub przenoszenia plików. To bardzo przydatna funkcja, ale nie pomoże przy typowym szumie tła, który jest obecny przez cały czas trwania nagrania. Typowym błędem jest założenie, że każde narzędzie usuwające zakłócenia radzi sobie ze wszystkimi typami niepożądanych dźwięków. W rzeczywistości każde z tych rozwiązań ma swoje konkretne zastosowanie, a efektywna edycja materiału wymaga dobrania odpowiedniej techniki do rodzaju problemu. To dlatego właśnie Noise Reduction pozostaje najlepszym wyborem, jeśli zmagamy się z szumem, a nie z impulsowymi zakłóceniami czy problemami z rozdzielczością próbkowania.