Rozdzielczość 8 bitów to zdecydowanie najniższy standard spośród wymienionych, jeśli chodzi o odwzorowanie dynamiki dźwięku. W praktyce taka głębia bitowa pozwala tylko na 256 różnych poziomów głośności, co jest zauważalnie ubogie – szczególnie gdy porówna się to z popularnym 16-bitowym standardem CD (ponad 65 tysięcy poziomów!) czy jeszcze wyższymi wartościami stosowanymi w profesjonalnych studiach nagraniowych. Moim zdaniem, używanie 8 bitów prowadzi do bardzo wyraźnego efektu kwantyzacji, przez co dźwięk nabiera charakterystycznego 'ziarnistego' brzmienia, pojawiają się szumy i zniekształcenia. Nie ma tu miejsca na precyzyjne oddanie subtelnych zmian głośności, co słychać zwłaszcza przy cichych fragmentach nagrania. Zresztą, 8-bitowe pliki dźwiękowe kojarzą mi się głównie ze starymi grami komputerowymi i konsolami z lat 80., gdzie jakość schodziła na dalszy plan. Obecnie nawet telefony czy proste rejestratory nie schodzą poniżej 16 bitów, bo to już branżowe minimum dla zadowalającej jakości. W zastosowaniach profesjonalnych, gdzie zależy nam na szerokiej dynamice – nagraniach klasycznych, miksach studyjnych, masteringu – absolutnie nie wyobrażam sobie pracy na 8 bitach. Ten standard jest raczej historyczną ciekawostką i dobrym przykładem, jak bardzo technologia poszła do przodu. Generalnie, im wyższa rozdzielczość, tym większa precyzja – ale to właśnie 8 bitów najbardziej ogranicza dokładność odwzorowania dynamiki dźwięku.
Niekiedy można się pomylić, zakładając, że wyższa rozdzielczość bitowa to jedynie marketing lub wręcz niepotrzebny luksus. Jednak istotą głębi bitowej jest właśnie ilość możliwych poziomów amplitudy, co w praktyce przekłada się na jakość odwzorowania dynamiki dźwięku – czyli zakresu od najcichszych do najgłośniejszych fragmentów. 16 bitów, 24 bity czy nawet 32 bity to standardy używane odpowiednio w konsumenckim audio, profesjonalnych nagraniach i specjalistycznych zastosowaniach, takich jak produkcja filmowa, mastering czy rejestracja koncertów na żywo. Warto zauważyć, że już 16 bitów pozwala na wygodne słuchanie muzyki bez zauważalnych zniekształceń, a przejście na 24 lub 32 bity zwiększa zakres dynamiki, zmniejsza szumy kwantyzacji i daje większą swobodę w edycji czy miksowaniu. W praktyce, różnica między nimi bywa subtelna, ale znacząca w pracy dźwiękowca. Częstym błędem myślowym jest przekonanie, że 16 lub 24 bity mogą źle odwzorowywać dźwięk – to nieprawda, bo w rzeczywistości dopiero 8 bitów niezwykle ogranicza liczbę poziomów głośności (zaledwie 256!), co prowadzi do wyraźnych zniekształceń, szumów i braku subtelności w dynamice. 24 i 32 bity zostawiają ogromny zapas, praktycznie eliminując słyszalne artefakty kwantyzacji, a 16 bitów to i tak minimum przyzwoitej jakości. U podstaw błędnych wyborów często leży brak świadomości, jak poważnie niska rozdzielczość bitowa degraduje sygnał – nawet najprostszy test odsłuchowy na 8 bitach pokazuje różnicę na korzyść wyższych wartości. Współczesne standardy branżowe jednoznacznie odradzają stosowanie 8 bitów w jakimkolwiek poważnym zastosowaniu audio, właśnie z uwagi na fatalne odwzorowanie dynamiki i wysokie szumy.