Wybór rozdzielczości 24 bity przy nagrywaniu dźwięku o dynamice 100 dB zdecydowanie ma sens, bo właśnie taka głębia bitowa daje szeroki margines bezpieczeństwa – zarówno jeśli chodzi o jakość, jak i komfort pracy później przy obróbce materiału. Z technicznego punktu widzenia, każda dodatkowa liczba bitów to ok. 6 dB możliwej dynamiki, czyli 24-bitowy system pozwala zarejestrować nawet ponad 140 dB – to już są wartości wykraczające poza potrzeby większości realnych nagrań, nawet tych profesjonalnych. Moim zdaniem, w praktyce zawsze lepiej nagrywać w 24 bitach, nawet jeśli teoretycznie wystarczy mniej – przy miksowaniu, edycji czy masteringu taka zapasowa rozdzielczość chroni przed stratami jakości lub niechcianymi zniekształceniami. Zresztą nie bez powodu obecnie to już branżowy standard, nawet w domowych studiach. Przykładowo, rejestrując koncert, gdzie dynamika potrafi zaszaleć, 24 bity pozwolą uchwycić zarówno najcichsze niuanse, jak i potężne szczyty bez ryzyka przesterowania. Tak naprawdę to już trochę przyszłościowe zabezpieczenie, bo coraz częściej masteruje się właśnie w tej głębi, nawet jeśli finalny plik do słuchania ma mniej bitów. Właśnie dlatego, wybierając 24 bity, masz pewność, że żadna część dynamicznego brzmienia nie zostanie utracona czy zniekształcona, nawet jeśli nagrywasz coś wymagającego, jak orkiestra czy perkusja.
W branży audio często spotyka się przekonanie, że niższa rozdzielczość bitowa wystarczy do zapisu dźwięku o szerokiej dynamice, jednak to bardzo uproszczone myślenie. Każdy bit w rozdzielczości daje około 6 dB możliwej dynamiki. Zatem przy 8 bitach dostajemy zaledwie ok. 48 dB, co nawet w przypadku prostych nagrań może generować zauważalne zniekształcenia i szumy kwantyzacji. 12 bitów to ok. 72 dB, co dalej jest za mało, żeby prawidłowo uchwycić materiał o dynamice 100 dB – tu już cicho grane instrumenty lub delikatne fragmenty stają się niemal niezauważalne przez szum tła czy charakterystyczne „kroki” poziomów głośności. 16 bitów wydaje się być kompromisem, bo daje 96 dB, a przez lata był to standard w płytach CD. W praktyce jednak, przy nagrywaniu i edycji audio, często wykorzystuje się znacznie szerszy zakres dynamiczny niż to, co potem trafi do końcowego pliku. Praca na 16 bitach podczas nagrania praktycznie nie zostawia marginesu bezpieczeństwa – każde przesunięcie poziomu sygnału czy dodatkowa obróbka mogą skutkować przesterowaniami albo wyraźnym pogorszeniem jakości. Właśnie dlatego profesjonaliści nagrywają w 24 bitach, nawet jeśli ostateczny materiał zostanie zredukowany do 16 bitów przy eksporcie. To pozwala uniknąć straty detali i niepożądanych zniekształceń, a także zapewnia lepszą jakość przetwarzania w każdym etapie produkcji. Warto pamiętać, że wybierając zbyt niską głębię bitową, bardzo ograniczamy sobie możliwości – i to nie tylko na etapie nagrania, ale też późniejszego miksu i masteringu. To trochę tak, jakby próbować malować obraz bardzo grubym pędzlem – po prostu nie da się oddać wszystkich szczegółów.