Limiter, w odróżnieniu od zwykłych kompresorów, charakteryzuje się nieskończonym, czyli teoretycznie ∞:1 stopniem kompresji. To oznacza, że gdy sygnał przekroczy ustawiony próg (threshold), nie jest on wcale przepuszczany dalej, a poziom wyjściowy nie może wzrosnąć powyżej tego progu. W praktyce oznacza to bardzo agresywną ochronę przed przesterowaniem – żadna wartość powyżej thresholdu się nie przebije. Branżowe standardy, np. w nagłośnieniu koncertowym czy przy masteringu, jednoznacznie przypisują limiterom właśnie ten typ działania. Przykładowo, w miksie nagrań radiowych limiter ustawia się na końcu łańcucha, by nie dopuścić do przekroczenia 0 dBFS i uniknąć zniekształceń cyfrowych. Niektóre nowoczesne limitery oferują dodatkowe funkcje – look-ahead, soft clipping, czy programowane krzywe ataku i release – ale zawsze sednem jest ta nieskończona kompresja. Moim zdaniem, znając ten parametr, łatwiej świadomie korzystać z narzędzi do obróbki dynamiki i lepiej chronić materiał audio przed niechcianym przesterem. Warto pamiętać, że zwykłe kompresory (o stopniach np. 2:1 czy 6:1) stosuje się do subtelniejszego kształtowania dynamiki, a nie twardej ochrony poziomów sygnału.
Wiele osób myli kompresor z limiterem, bo obie te funkcje operują na dynamice sygnału, ale różnią się zasadą działania i stopniem kompresji. Stopnie rzędu 1,4:1 czy 2:1 są typowe dla delikatnego, muzykalnego kompresowania, które lekko wyrównuje poziomy – świetnie sprawdza się np. na wokalu albo przy subtelnym wygładzaniu instrumentów. Stopień 6:1 to już mocniejsza kompresja, stosowana do wyraźniejszego ograniczenia dynamiki, ale nadal nie powoduje całkowitego „ucięcia” sygnału po przekroczeniu progu. Typowym błędem jest założenie, że im wyższy stopień kompresji, tym automatycznie mówimy o limiterze, ale w rzeczywistości granicę wyznacza dopiero nieskończony stosunek, czyli ∞:1. Tylko wtedy sygnał nie przekroczy ustawionego thresholdu, niezależnie od jego poziomu wejściowego. W praktyce to kluczowe przy ochronie toru audio przed przesterowaniem – np. aby nie dopuścić do zniekształceń cyfrowych (clipping) podczas masteringu czy emisji na żywo. Kompresory o niższych ratio zostawiają sporo przestrzeni na dynamikę i nie są w stanie zagwarantować tak ścisłej kontroli jak limiter. Często spotyka się w branży takie pomyłki, szczególnie u początkujących techników, którzy traktują mocną kompresję jako synonim limitera, a to jednak zupełnie inne narzędzie – zarówno pod względem efektu dźwiękowego, jak i praktycznych zastosowań. Dla profesjonalistów rozpoznanie tych różnic to podstawa bezpiecznej i kreatywnej pracy z dźwiękiem.