Odpowiedź 4.0 jest jak najbardziej trafiona, bo właśnie to oznaczenie dotyczy systemu dźwięku wielokanałowego, który nie zawiera tego słynnego kanału niskoczęstotliwościowego (LFE), popularnie zwanego subwooferem. W zapisie takim jak „x.y”, pierwsza cyfra to liczba pełnopasmowych kanałów (czyli głównych głośników, które radzą sobie z całym zakresem częstotliwości), a druga – po kropce – to liczba subwooferów, czyli kanałów LFE. Czyli jak masz 4.0, to są cztery kanały, ale bez żadnego subwoofera. Najczęściej spotyka się takie rozwiązania w zestawach hi-fi albo starszych systemach kina domowego, gdzie nie zawsze był potrzebny oddzielny głośnik niskotonowy. Z mojego doświadczenia, czasem nawet w muzeach albo salach wykładowych używa się układów 4.0, bo nie ma aż takiej potrzeby podkreślania basu, a cztery punkty dźwięku zapewniają już fajne wrażenia przestrzenne. W kinach domowych czy na koncertach raczej sięga się po warianty z LFE, czyli 5.1, 7.1 itd., bo tam bas robi robotę i daje efekt wow. Warto pamiętać, że liczba po kropce, choć wydaje się niepozorna, naprawdę dużo zmienia w odbiorze – zwłaszcza w kinie czy grach. Moim zdaniem, dobrze rozumieć te oznaczenia, bo wtedy łatwiej dobrać sprzęt do własnych potrzeb i nie przepłacić za niepotrzebne bajery.
Wybór oznaczeń takich jak 5.1, 7.1 czy 9.1 to dość częsty błąd, bo sugerują one więcej kanałów (a więc lepszy efekt dźwiękowy), ale nie zawsze zwraca się uwagę, co dokładnie oznacza ta liczba po kropce. W standardach dźwięku przestrzennego zapis typu „x.y” jasno określa, że pierwsza liczba mówi nam o ilości głównych, pełnopasmowych kanałów (najczęściej front, surround, czasem tył), a ta po kropce oznacza ile jest kanałów niskoczęstotliwościowych, czyli subwooferów (LFE). W 5.1, na przykład, mamy pięć normalnych kanałów i jeden subwoofer – to jest dziś praktycznie standard w kinie domowym czy systemach dźwięku do telewizora. 7.1 czy nawet 9.1 to już bardziej zaawansowane konfiguracje, stosowane chociażby w dużych salach kinowych albo wśród audiofilów, którzy chcą mieć jeszcze bardziej przestrzenny dźwięk. Niestety, często błędnie utożsamia się większą liczbę kanałów z brakiem subwoofera, co jest mylące – bo właśnie ta „.1” w nazwie oznacza jego obecność. Pomyłka bierze się stąd, że czasem ludzie nie zagłębiają się w detale techniczne i skupiają się na liczbie przed kropką, myśląc, że to ona decyduje o obecności basu. Branżowe standardy – np. Dolby Digital, DTS – jasno to precyzują i we wszystkich tych przypadkach systemy 5.1, 7.1 oraz 9.1 zawsze zawierają dedykowany kanał niskoczęstotliwościowy. Jeśli zależy Ci na systemie pozbawionym subwoofera, trzeba szukać układów, gdzie liczba po kropce wynosi zero, jak właśnie w 4.0 czy 2.0. W praktyce – choć subwoofer daje fajny efekt, nie zawsze jest potrzebny, szczególnie w mniejszych pomieszczeniach lub tam, gdzie nie chcemy przesadnego basu. Z mojego doświadczenia warto to rozumieć, żeby potem nie żałować wyboru sprzętu i nie mieć w domu nieużywanego subwoofera pod stołem.