Wybierając opcję 96 kHz, 8 bit, zwróciłeś uwagę na bardzo ważną rzecz: liczba bitów w próbkowaniu ma ogromny wpływ na jakość dźwięku. Częstotliwość próbkowania, czyli te 96 kHz, na pierwszy rzut oka wygląda imponująco i rzeczywiście umożliwia rejestrowanie bardzo wysokich częstotliwości – znacznie powyżej słyszalnych dla ludzkiego ucha. Jednak realnie to rozdzielczość bitowa (w tym przypadku tylko 8 bitów) decyduje o dynamice i szczegółowości nagrania. 8 bitów to bardzo mało, daje tylko 256 możliwych poziomów głośności. Oznacza to, że w praktyce taki plik będzie charakteryzował się bardzo wyraźnym szumem kwantyzacji, brakiem szczegółów w cichych fragmentach i ogólnie sztucznym, "płaskim" brzmieniem. W dzisiejszych standardach nawet telefony komórkowe czy nagrania przewidziane do archiwizacji dźwięku mają co najmniej 16 bitów. Przykładowo, format CD Audio to 44,1 kHz/16 bit, co uchodzi za rozsądny kompromis między jakością a wielkością pliku. Moim zdaniem, niezależnie od tego, jak wysoką częstotliwość próbkowania ustawimy, jeśli ilość bitów jest niska, to traci się wszystkie zalety wysokiej częstotliwości. W studiach czy produkcji muzycznej 24 bity to już w zasadzie standard. Pliki 8-bitowe mają sens tylko w archiwalnych rozwiązaniach albo w syntezatorach retro. W praktyce lepiej mieć niższą częstotliwość, ale wyższą rozdzielczość bitową – wtedy dźwięk brzmi naturalniej i ma lepszą dynamikę. To właśnie dlatego opcja 96 kHz, 8 bit jest zdecydowanie najniższej jakości spośród podanych.
W przypadku rozważania jakości dźwięku zakodowanego cyfrowo, często skupiamy się na samych liczbach przy częstotliwości próbkowania (kHz) i głębokości bitowej (bit). To dość mylące, bo można założyć, że im wyższa częstotliwość, tym lepiej – ale nie do końca tak to działa. Kluczowe okazuje się, jak obie te wartości współpracują w praktyce. Przykładowo, 24 czy 32 bity głębokości pozwalają zakodować dźwięk z ogromną dynamiką i bardzo niskim poziomem szumów. Nawet przy niższej częstotliwości próbkowania (czyli np. 32 kHz czy 44,1 kHz) taka rozdzielczość bitowa daje lepszą jakość nagrania niż bardzo wysoka częstotliwość z zaledwie 8 bitami. To właśnie to 8 bitów jest największym ograniczeniem – w praktyce taki plik brzmi jak stara gra komputerowa z lat 80., z ogromną ilością szumów i wyraźnym "cyfrowym" charakterem. Z mojego doświadczenia, wiele osób błędnie sądzi, że wyższa częstotliwość (jak 96 kHz) zawsze oznacza lepszą jakość, ale to trochę jakby wideo FullHD próbować zapisać w 2 kolorach – informacje o szczegółach po prostu się gubią. Tak naprawdę, to głębokość bitowa odpowiada za dynamikę, detale i naturalność dźwięku. Standardy branżowe, takie jak CD Audio (44,1 kHz, 16 bitów) czy formaty studyjne (48 kHz/24 bit) zostały wybrane właśnie dlatego, że zapewniają odpowiednio szerokie pasmo przenoszenia i zadowalającą dynamikę. Pliki 32-bitowe nawet przy 32 kHz są wykorzystywane w zaawansowanej produkcji, gdzie liczy się każdy szczegół i minimalizacja szumów. Sugerowanie się wyłącznie jedną wartością, na przykład tylko częstotliwością próbkowania albo tylko ilością bitów, to częsty błąd. W praktyce oba parametry muszą iść w parze, ale to niska głębokość bitowa ogranicza jakość najbardziej drastycznie. Dlatego tylko połączenie bardzo niskiej rozdzielczości bitowej – jak 8 bitów w tym przypadku – faktycznie wyznacza plik o najniższej jakości spośród podanych przykładów.