Dithering to w rzeczywistości bardzo sprytna i powszechnie stosowana technika w inżynierii dźwięku cyfrowego, szczególnie przy obniżaniu rozdzielczości bitowej, na przykład z 24 do 16 bitów podczas przygotowania do masteringu płyt CD. Zamiast po prostu obcinać najmniej znaczące bity (co prowadziłoby do nieprzyjemnych zniekształceń kwantyzacyjnych, potocznie nazywanych „cyfrowym szumem” lub artefaktami), do sygnału dodaje się losowy szum o bardzo niskim poziomie. Ten szum, czyli dither, niejako „maskuje” powstawanie tych niepożądanych artefaktów. Efekt? Dźwięk po obniżaniu rozdzielczości wciąż brzmi naturalnie, a zamiast ostrych cyfrowych zniekształceń mamy przyjemny, subtelny szum na bardzo niskim poziomie, który jest praktycznie niesłyszalny. Takie rozwiązanie ma mocne podstawy w teorii przetwarzania sygnałów – znajdziesz je w podręcznikach do cyfrowego audio i w standardach branżowych, np. AES. Moim zdaniem, bez ditheringu mastering muzyki czy produkcja podcastów byłaby znacznie gorsza jakościowo. W praktyce, praktycznie każdy profesjonalny DAW (Digital Audio Workstation), taki jak Pro Tools, Cubase czy Reaper, oferuje możliwość zastosowania ditheringu podczas eksportu plików audio. To taka trochę niedoceniana, a szalenie ważna funkcja – szczególnie jak komuś zależy na szczegółach w cichych fragmentach nagrania czy zachowaniu dynamiki. Fajnie też rozumieć, że dithering jest zgodny z dobrymi praktykami inżynierii dźwięku i szeroko zalecany przez doświadczonych realizatorów dźwięku. Warto zgłębiać ten temat, bo to jedna z tych rzeczy, które odróżniają amatorskie projekty od naprawdę dobrze brzmiących produkcji.
Wiele osób myli pojęcia związane z obróbką dźwięku cyfrowego, zwłaszcza przy redukcji rozdzielczości bitowej. Na przykład „authoring” to zupełnie inna dziedzina – odnosi się głównie do przygotowania finalnych nośników czy formatów, jak DVD czy Blu-ray, czyli do składania materiału i przygotowania go do dystrybucji. Z praktycznego punktu widzenia nie ma on bezpośredniego wpływu na jakość bitową dźwięku, a tym bardziej nie zapobiega cyfrowym zniekształceniom sygnału. Z kolei „decimating” to proces redukcji liczby próbek, czyli obniżania częstotliwości próbkowania sygnału (downsampling), co polega na usuwaniu części próbek, często stosowane przy konwersji z wyższej do niższej częstotliwości próbkowania. W tym przypadku mogą pojawić się inne artefakty, na przykład aliasing, jeśli nie zastosuje się odpowiedniego filtrowania, ale nie rozwiązuje to w żaden sposób problemu zniekształceń kwantyzacyjnych przy redukcji rozdzielczości bitowej. Samo „downsampling” dotyczy obniżania częstotliwości próbkowania, a nie rozdzielczości bitowej. Wiele osób błędnie zakłada, że downsampling i dithering to to samo, bo oba dotyczą jakiejś „redukcji” w procesie cyfrowego audio. Tymczasem to zupełnie inne kwestie – downsampling zmienia ilość próbek na sekundę, a dithering zabezpiecza jakość sygnału przy mniejszej liczbie bitów na próbkę. Zaniedbanie ditheringu podczas redukcji bitów prowadzi do wyraźnych cyfrowych zniekształceń, szczególnie słyszalnych na cichych fragmentach czy w delikatnych partiach muzyki. Częsty błąd to myślenie, że sam downsampling lub decimation wystarczy, ale to zupełnie inne narzędzia. Takie nieporozumienia wynikają często z powierzchownego zapoznania się z terminologią lub mylenia procesów związanych z konwersją plików audio. W praktyce tylko dithering jest narzędziem zaprojektowanym specjalnie do walki ze zniekształceniami kwantyzacyjnymi przy redukcji rozdzielczości bitowej i to właśnie tę technikę rekomendują wszyscy doświadczeni realizatorzy dźwięku.