Wybór złącza AES/EBU OUT to zdecydowanie właściwe podejście, jeśli chodzi o przesyłanie cyfrowego sygnału audio do sesji montażowej. Standard AES/EBU (Audio Engineering Society/European Broadcasting Union) to jedno z najbardziej uznanych rozwiązań w profesjonalnych studiach dźwiękowych, szeroko stosowane zarówno w broadcastingu, jak i przy produkcji muzycznej. Pozwala na transmisję wysokiej jakości sygnału audio w postaci cyfrowej, bez konwersji na postać analogową – to, jak dla mnie, największy plus, bo nie tracimy jakości i nie łapiemy niepotrzebnych zakłóceń. W praktyce ten standard jest też bardzo odporny na zakłócenia elektromagnetyczne, bo przesyła dane symetrycznie, co jest ogromną zaletą w wymagającym środowisku studia. Przy profesjonalnych projektach dźwiękowych, zwłaszcza jeśli miksujemy na dużym stole lub korzystamy z cyfrowych rejestratorów i interfejsów, użycie AES/EBU to po prostu standardowa dobra praktyka. Z mojego doświadczenia wynika, że większość lepszych interfejsów audio i cyfrowych mikserów już dziś ma takie złącza. Oprócz tego, warto pamiętać, że ten protokół umożliwia przesyłanie nie tylko dźwięku stereo, ale i dodatkowych danych, co może się przydać przy bardziej zaawansowanych sesjach. Jeśli zależy Ci na czystości sygnału i profesjonalnym workflow, to nie wyobrażam sobie innego rozwiązania.
W technice audio łatwo się pogubić w gąszczu różnych złącz i protokołów, bo każde z nich ma swoje konkretne zastosowania, a czasem nazwy potrafią być mylące. MIDI OUT, choć często kojarzony ze sprzętem muzycznym, w rzeczywistości służy jedynie do przesyłania komunikatów sterujących, takich jak nuty, kontrola parametrów czy synchronizacja urządzeń – zupełnie nie nadaje się do transmisji sygnału audio, tym bardziej cyfrowego. To typowy błąd początkujących, mylenie MIDI z przesyłem dźwięku; niestety, przez MIDI nie prześlemy ani jednej próbki dźwięku, tylko „rozkazy” dla syntezatorów czy efektów. USB TO HOST z kolei jest bardzo popularnym złączem w nowoczesnych klawiaturach sterujących i niektórych interfejsach audio, ale jego głównym zadaniem jest połączenie urządzenia z komputerem w celu transferu danych (np. MIDI lub cyfrowego audio, zależnie od urządzenia). Co prawda, przez USB można przesyłać dźwięk cyfrowy, ale w kontekście profesjonalnych procesorów dźwięku i montażu sesji w środowisku studyjnym, USB nie daje tej stabilności i kompatybilności, co typowe protokoły studyjne jak AES/EBU czy S/PDIF. USB bywa zawodne przy większych projektach, a czasem ma ograniczenia sprzętowe lub sterownikowe. WORLD CLOCK OUT natomiast to zupełnie inna bajka – to złącze odpowiada tylko za synchronizację zegarów cyfrowych pomiędzy urządzeniami audio, żeby nie było problemów z jitterem czy rozjazdem sygnałów. Przez world clock nie przesyła się żadnego audio, tylko sygnał taktujący. Z mojego punktu widzenia, najczęstszym powodem pomyłek jest założenie, że każde „wyjście cyfrowe” nadaje się do przesyłu audio, a przecież w praktyce każde złącze ma swoje ściśle określone zadanie. Warto wyrobić sobie nawyk sprawdzania, jakie standardy obsługują urządzenia i do czego dane złącze realnie służy – to oszczędzi masy frustracji podczas pracy w studiu.