W plikach o rozszerzeniu .wfm zapisywane są dane dotyczące obwiedni (ang. waveform) regionów audio w aplikacjach typu DAW, czyli cyfrowych stacjach roboczych do obróbki dźwięku. Moim zdaniem ten format jest często niedoceniany, bo niby tylko „obrazki”, ale bez nich trudno byłoby wygodnie edytować dźwięk. DAWy takie jak Pro Tools generują pliki .wfm automatycznie – dzięki temu podczas pracy z dużymi sesjami, nawet z wieloma ścieżkami, wyświetlanie przebiegów falowych pozostaje płynne. To jest ogromna pomoc, zwłaszcza gdy robisz szybkie cięcia albo musisz na oko znaleźć transienty czy inne szczegóły w zapisie dźwięku. Pliki .wfm nie zawierają samego audio, lecz tylko dane do wizualizacji – taka „mapka” falowa, która pozwala na szybkie zorientowanie się, co się dzieje w regionie bez konieczności analizowania pełnego pliku .wav. To praktyka zgodna z dobrą organizacją workflow – oddzielanie danych użytkowych od metadanych wizualnych przyspiesza ładowanie sesji i ułatwia współpracę kilku osób nad jednym projektem. Z mojego doświadczenia, kiedy .wfm są usunięte lub uszkodzone, DAW musi je wygenerować od nowa, co potrafi zająć trochę czasu przy większych projektach. Znajomość tego formatu to podstawa, jeśli chcesz świadomie zarządzać plikami projektów audio na poziomie technicznym.
Zdarza się, że wybór pada na pliki .ptx – spotykane w środowisku Pro Tools, ale są one używane głównie jako pliki sesji, zapisujące strukturę całego projektu: ścieżki, ustawienia miksera, automatyki i rozmieszczenie regionów audio. Nie przechowują one jednak graficznych obwiedni ani samych przebiegów falowych audio. To raczej metaopis projektu. Z kolei .mid to zupełnie inna bajka – to standard wymiany danych muzycznych oparty na komunikatach MIDI, czyli nuty, velocity, kontrolery – ale nie zawiera w ogóle nagrań audio, a tym bardziej wizualizacji przebiegów tych nagrań. Taki plik jest po prostu „zapisem nut”, nie ma w nim żadnej informacji o kształcie fali dźwiękowej. Jeśli chodzi o .wav, ten format kojarzy się od razu z plikami audio najwyższej jakości, bo rzeczywiście to popularny kontener nieskompresowanych nagrań. Jednak .wav przechowuje tylko sam dźwięk, bez żadnych informacji wizualnych typu obwiednia czy przebieg – te dane generowane są dopiero przez DAW w postaci osobnych plików pomocniczych. Częsty błąd to zakładanie, że wszystko, co widzimy na ekranie, siedzi w .wav, choć w praktyce DAW generuje z pliku .wav obrazki do podglądu i przechowuje je właśnie w formacie .wfm (albo innym, zależnie od programu). Moim zdaniem to ważne, by rozróżniać pliki z danymi audio od tych, które odpowiadają tylko za wygodę pracy i podgląd – to ułatwia zarządzanie projektami i rozwiązywanie problemów z wydajnością czy synchronizacją sesji. W praktyce: jeśli przesyłasz komuś projekt DAW, żeby mógł od razu widzieć przebiegi falowe, nie zawsze wystarczy mu sam plik .wav czy .ptx – konieczne mogą być właśnie te dodatkowe pliki .wfm. To szczegół, ale jednak bardzo istotny w codziennej pracy z dźwiękiem cyfrowym.