Wybranie nagrania z poziomem -12 dBFS jako tego o najmniejszej rozpiętości dynamicznej jest jak najbardziej zgodne z zasadami inżynierii dźwięku. W praktyce, im niższy poziom sygnału rejestrowanego (czyli dalej od 0 dBFS, który oznacza szczyt możliwości zapisu cyfrowego), tym mniejsza szansa na przekraczanie zakresu dynamicznego i nasycanie szczytów. Moim zdaniem często niedoceniany aspekt to to, że niższy poziom zapisu skutkuje mniejszą różnicą pomiędzy najcichszymi a najgłośniejszymi fragmentami danego impulsu. Przy nagrywaniu impulsów testowych – np. do pomiarów pomieszczeń czy kalibracji – właśnie taki ograniczony zakres dynamiczny jest czasami pożądany, bo łatwiej wtedy wychwycić drobne artefakty czy szumy tła. W branży audio przyjmuje się, że rozpiętość dynamiczna to różnica między najcichszym a najgłośniejszym momentem sygnału – a jeśli cały impuls jest nagrany cicho (np. -12 dBFS), to ta różnica jest relatywnie mniejsza. W praktyce masteringowej czy mikserskiej, jeśli zależy nam na bardzo szerokiej rozpiętości dynamicznej, celujemy raczej w wyższe poziomy zapisu, bliżej 0 dBFS, o ile nie przekroczymy progu przesterowania. Natomiast do celów testowych, edukacyjnych albo tam, gdzie ważna jest kontrola nad dynamiką, taki niższy poziom (-12 dBFS) jest super bezpieczny i przewidywalny. To rozwiązanie bym polecał osobom zaczynającym pracę z rejestracją dźwięku.
Wiele osób zakłada, że im wyższy poziom nagrania (bliżej 0 dBFS), tym dynamika jest mniejsza, bo sygnał wydaje się „pełniejszy” albo bardziej zbitkowany. Nic bardziej mylnego – to typowy błąd myślowy w tej dziedzinie. W rzeczywistości, rozpiętość dynamiczna nie zależy bezpośrednio od tego, jak wysoko nagrany jest impuls, ale od proporcji między najcichszymi a najgłośniejszymi fragmentami tego sygnału. Jeśli nagrasz impuls bardzo blisko 0 dBFS (np. -0,3 dBFS), cała fala dźwiękowa niemal wypełnia cały dostępny zakres cyfrowy. To sprawia, że nawet bardzo subtelne różnice w natężeniu są zachowywane, a impuls może posiadać bardzo dużą rozpiętość dynamiczną. Natomiast jeśli nagrasz impuls na znacznie niższym poziomie, np. -12 dBFS, cały sygnał jest „ściśnięty” w dolnej części skali, przez co różnice między szczytami a cichymi fragmentami są mniejsze – i właśnie to jest mniejsza rozpiętość dynamiczna. W praktyce studyjnej, jeśli ktoś rejestruje sygnały testowe czy impulsy referencyjne, to niższy poziom zapisu jest często stosowany, żeby uniknąć przesterowań, ale trzeba pamiętać, że wpływa to też na to, jak szeroka jest paleta dynamiki do wykorzystania. Często myli się głośność z dynamiką – a to są dwa różne pojęcia. Profesjonalne standardy (np. AES, EBU) sugerują, żeby zostawiać margines headroomu, jednak kluczowe jest, że to nie poziom szczytowy decyduje o dynamice, tylko relacja między minimum a maksimum sygnału. Wybierając wyższe poziomy (-3 dBFS, -6 dBFS, -0,3 dBFS) wprawdzie zapewniasz większą przestrzeń dla niuansów dźwięku, ale w tym pytaniu chodzi o najmniejszą rozpiętość dynamiczną – i dlatego to -12 dBFS jest właściwą odpowiedzią. Warto o tym pamiętać przy pracy w każdym DAW-ie czy przy kalibracjach sprzętu audio.