Zaznaczenie efektów dźwiękowych i muzyki w scenariuszu słuchowiska radiowego przy użyciu nawiasów i dużych liter to sposób, który sprawdził się w praktyce już od wielu lat. Taka forma jest od razu czytelna dla realizatorów, reżyserów czy aktorów – dosłownie wyróżnia się na tle tekstu, więc trudno ją przeoczyć. Standardowo wpisuje się wtedy np. (DŹWIĘK DESZCZU) albo (MUZYKA: NAPIĘCIE), dzięki czemu każda osoba pracująca z tekstem wie, kiedy i jaką ścieżkę dźwiękową należy dodać. To działa, moim zdaniem, najlepiej, bo nie wymaga szukania przypisów czy wertowania końca scenariusza. W branży radiowej i przy produkcji audiobooków uznaje się właśnie taką konwencję za bardzo praktyczną – pozwala na szybki podział tekstu na warstwy: dialogi, akcję i instrukcje dźwiękowe. Dodatkowo, jeśli scenariusz trafia później do montażu, wszystko jest jasne nawet dla osób pierwszy raz widzących ten dokument. Warto pamiętać, że duże litery w nawiasie to taka umowna umowa między twórcami – łatwo się tego nauczyć i nie ma ryzyka błędnej interpretacji. Z mojego doświadczenia wynika, że inne formy po prostu spowalniają pracę lub sprawiają, że ktoś coś przeoczy. Niby drobna rzecz, a robi różnicę. Tak więc, stosowanie nawiasów i wersalików to nie tylko wygoda, ale i pewna gwarancja, że dźwięki i muzyka pojawią się w odpowiednim miejscu, dokładnie tak jak zakładał scenarzysta.
Przygotowanie scenariusza słuchowiska radiowego wymaga nie tylko kreatywności, ale też stosowania odpowiednich technik formatowania tekstu, które będą czytelne i praktyczne dla całego zespołu realizatorskiego. Metody takie jak przypisy dolne czy odnośniki z gwiazdkami są typowe raczej dla tekstów naukowych lub książek i mogą wprowadzać niepotrzebny chaos w dokumencie, który powinien być maksymalnie przystępny. Przypisy dolne wymagają ciągłego zerkania na dół strony, co w praktyce znacznie spowalnia pracę nad nagraniem – moim zdaniem, nikomu nie chce się szukać po całym tekście, gdzie dokładnie jest opis danego efektu dźwiękowego. Gwiazdki i odsyłacze na końcu dokumentu mogą sprawić, że realizator coś przeoczy albo źle zsynchronizuje dźwięk z akcją, bo informacja nie występuje w bezpośrednim sąsiedztwie dialogu czy opisu. Inny problem to stosowanie dużo mniejszej czcionki – to wygląda nieprofesjonalnie i jest niezgodne z zasadami przejrzystości dokumentacji w branży audio. Może się wydawać, że zmniejszona czcionka "odciąży" wizualnie tekst, ale w rzeczywistości prowadzi do błędów, bo instrukcje umykają uwadze. Takie sposoby nie są przyjęte w środowisku radiowym czy telewizyjnym – zamiast tego stosuje się jasne, jednoznaczne oznaczenia, takie jak duże litery w nawiasach. Powielanie rozwiązań z innych dziedzin nie zawsze się sprawdza. W audioscenariuszach liczy się tempo pracy, klarowność i minimalizowanie ryzyka pomyłek – dlatego branża wypracowała własne standardy, z których warto korzystać, szczególnie jeśli zależy nam na profesjonalizmie i skutecznej komunikacji w zespole.