FLAC to kodek audio, który został specjalnie zaprojektowany do bezstratnej kompresji dźwięku. To znaczy, że po dekompresji otrzymujemy dokładnie taki sam sygnał audio jak oryginał – nie tracimy ani jednego szczegółu. Moim zdaniem to bardzo ważne np. przy archiwizacji muzyki czy masteringu, gdzie liczy się jakość bez jakichkolwiek strat. Standard FLAC jest powszechnie wykorzystywany przez audiofilów, inżynierów dźwięku, a nawet w bibliotekach muzycznych i serwisach takich jak Bandcamp czy HDtracks, gdzie sprzedaje się nagrania „hi-res”. Pliki FLAC są zazwyczaj o około 30–60% mniejsze od nieskompresowanego WAV, ale nie widać żadnej różnicy w jakości. To jest szczególnie przydatne przy dużych zbiorach muzyki, bo oszczędza się miejsce na dysku. Warto wiedzieć, że FLAC jest otwartym standardem – to ważne, bo nie ma problemów z licencjami i praktycznie każdy nowoczesny odtwarzacz obsługuje te pliki bez żadnych dodatkowych kodeków. Z mojego doświadczenia, jeśli ktoś naprawdę dba o dźwięk i chce mieć „kopię zapasową” muzyki w najlepszej możliwej jakości, to FLAC jest po prostu oczywistym wyborem.
Wiele osób myli różne kodeki audio, bo ich nazwy są do siebie podobne, a funkcje częściowo się pokrywają. Przyjrzyjmy się pokrótce każdemu wymienionemu rozwiązaniu. WMA to format opracowany przez Microsoft – co ciekawe, istnieje wersja WMA Lossless, ale w praktyce, gdy ktoś mówi „WMA”, najczęściej ma na myśli stratną kompresję, bo to ona była szeroko stosowana w Windows Media Playerze i w internecie. AC-4 to już zupełnie inna bajka – to nowoczesny kodek używany w telewizji cyfrowej i strumieniowaniu, który stawia na bardzo wysoką kompresję stratną, obsługę dźwięku przestrzennego, niskie opóźnienia, itd. On nie został zaprojektowany do bezstratnego zapisu audio, raczej do wydajnego przesyłania sygnału o ograniczonej jakości. AAC natomiast to jeden z najpopularniejszych kodeków stratnych na świecie, używany przez Apple i w serwisach streamingowych – wybrany, bo daje lepszą jakość przy niskich bitrate’ach niż MP3, ale zawsze idzie na kompromis – coś jest tracone. Najczęstszy błąd polega na przekonaniu, że nowszy kodek = lepsza jakość, bez względu na to, czy jest stratny, czy bezstratny. Ale to nie działa tak, bo jeśli zależy nam na idealnym odwzorowaniu oryginału, to właśnie bezstratność, jaką daje FLAC, jest kluczowa. Dlatego w branży muzycznej, archiwizacji czy masteringu nie używa się AAC czy WMA do przechowywania oryginałów, tylko właśnie FLAC lub podobnych, typowo bezstratnych rozwiązań. Warto o tym pamiętać, bo wybór kodeka ma bezpośredni wpływ na jakość i możliwości użycia nagrań.