Dysk SSD to naprawdę mistrz, jeśli chodzi o szybki odczyt danych – moim zdaniem to obecnie absolutny standard w komputerach i serwerach, gdzie liczy się czas dostępu. Wynika to z faktu, że SSD, czyli dysk półprzewodnikowy, nie ma żadnych ruchomych części, całe operacje odbywają się elektronicznie. Dzięki temu odczyt danych jest niemal natychmiastowy, a czasy dostępu liczymy w mikrosekundach, a nie milisekundach, jak w starszych rozwiązaniach. W praktyce, gdy porównasz SSD do płyty CD czy nawet karty SD, różnica jest kolosalna – system operacyjny uruchamia się w kilka sekund, a transfery potrafią sięgać nawet kilkuset megabajtów na sekundę (NVMe jeszcze szybciej, nawet powyżej 3000 MB/s). W branży IT przyjęło się już, że do zastosowań profesjonalnych czy gamingowych nie stosuje się starych dysków talerzowych, a już na pewno nie nośników optycznych. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że wymiana starego dysku na SSD daje większego „kopa” komputerowi niż upgrade procesora czy RAM-u. Standardy takie jak SATA III czy PCIe NVMe wyznaczają dziś normy prędkości i niezawodności. Branżowo mówi się wręcz, że bez SSD praca na dużych plikach czy obróbka wideo to męczarnia. Wypada dodać, że SSD są też bardziej odporne na wstrząsy, co w laptopach bywa zbawienne. Podsumowując: SSD pod względem szybkości i komfortu użytkowania to prawdziwa rewolucja.
Wiele osób myśli, że nośniki takie jak płyty CD czy DVD, ze względu na swoją popularność sprzed lat, mogą konkurować z nowoczesnymi rozwiązaniami. Jednak w praktyce nośniki optyczne, mimo prostoty i niskiego kosztu produkcji, są naprawdę powolne – prędkości odczytu oscylują na poziomie kilku, maksymalnie kilkunastu megabajtów na sekundę (najczęściej jednak bliżej 5-10 MB/s w warunkach domowych). Co więcej, czas dostępu do danych na płycie optycznej jest bardzo długi, ponieważ mechanika musi odnaleźć odpowiednie miejsce na krążku i dopiero wtedy można zacząć odczyt. Karty SD, choć szybsze niż płyty optyczne, też mają swoje ograniczenia. Przede wszystkim zależą od klasy prędkości (np. Class 10, UHS-I/UHS-II), ale nawet najlepsze modele rzadko przekraczają 300 MB/s w odczycie, a w praktyce transfery często są dużo niższe. Karty SD świetnie sprawdzają się w aparatach czy kamerach, jednak daleko im do osiągów profesjonalnych dysków SSD. Typowym błędem jest zakładanie, że jeśli coś działa dobrze w małych urządzeniach przenośnych, to nada się też do zastosowań wymagających bardzo szybkiego dostępu, np. przy pracy z dużymi bazami danych czy montażu wideo. W branży powszechnie przyjęło się, że dyski SSD pod SATA III czy PCIe górują nad wszystkimi pozostałymi nośnikami konsumenckimi, oferując nieporównywalnie krótszy czas dostępu i większą stabilność transferu. Płyty DVD, choć mają większą pojemność niż CD, wcale nie są szybsze – odczyt danych rzadko przekracza 15 MB/s, a do tego są podatne na zarysowania i upływ czasu. Podsumowując, jeśli naprawdę zależy Ci na błyskawicznym odczycie danych, płyty optyczne i karty pamięci odpadają w przedbiegach. To właśnie półprzewodnikowe SSD zmieniły zasady gry zarówno w komputerach osobistych, jak i profesjonalnych rozwiązaniach IT.