Maksymalna prędkość transmisji danych dla standardu USB 2.0 wynosi właśnie 480 Mb/s (megabitów na sekundę). To była swego czasu ogromna zmiana na rynku, bo wcześniejszy standard USB 1.1 oferował zaledwie 12 Mb/s – różnica jest więc naprawdę kolosalna w codziennym użytkowaniu. USB 2.0, znane też jako High-Speed USB, umożliwiło komfortowe podłączanie zewnętrznych dysków, drukarek czy kamer, które wcześniej po prostu działałyby bardzo wolno. Na przykład kopiowanie pliku o wielkości 1 GB przez USB 2.0 trwało zdecydowanie krócej niż przez starsze porty. Moim zdaniem warto pamiętać, że 480 Mb/s to wartość teoretyczna, w praktyce rzeczywiste transfery są niższe, bo zależą jeszcze od jakości kabla, sprzętu czy nawet systemu operacyjnego. Branża IT przyjęła ten standard na długie lata i do dziś wiele urządzeń, zwłaszcza tańszych, korzysta właśnie z USB 2.0. Dla porównania – nowsze wersje USB, jak 3.0 czy 3.1, podnoszą poprzeczkę nawet do kilku gigabitów na sekundę, ale to już inna bajka. Najważniejsze, żeby rozpoznawać, do jakich zastosowań wystarcza USB 2.0, a kiedy warto sięgnąć po coś szybszego – np. do przesyłania dużych plików wideo. Tak czy inaczej, 480 Mb/s to kluczowa liczba, która powinna się każdemu technikowi od razu kojarzyć właśnie z USB 2.0.
Wiele osób myli różne generacje portów USB, co prowadzi do nieprawidłowego określania ich maksymalnych prędkości transmisji. Na przykład 12 Mb/s to wartość charakterystyczna dla starszego standardu USB 1.1, znanego też jako Full-Speed USB. Tak wolna transmisja sprawiała, że podłączanie szybszych urządzeń, np. pamięci flash, było mocno ograniczone – duże pliki kopiowały się wtedy wieki. Z kolei wartości rzędu 15 Gb/s czy 33 Gb/s w ogóle nie mają nic wspólnego z USB 2.0. Tak wysokie przepustowości spotyka się dopiero w dużo nowszych technologiach: np. USB 3.1 osiąga maksymalnie 10 Gb/s, a Thunderbolt 3 pozwala na transfery do 40 Gb/s. W praktyce, jeśli widzimy liczby w gigabitach (Gb/s), to możemy być praktycznie pewni, że nie dotyczą one starych portów USB 2.0, tylko nowoczesnych standardów wykorzystywanych do ultraszybkich zastosowań, jak błyskawiczne kopiowanie plików wideo 4K czy podłączanie zaawansowanych stacji dokujących. Typowym błędem jest też zamienne używanie jednostek Mb/s (megabitów) i GB/s (gigabajtów), co dodatkowo wprowadza zamieszanie. USB 2.0, choć dziś już nie jest rekordzistą szybkości, zrewolucjonizował swój czas, bo 480 Mb/s otworzyło drzwi do efektywnej pracy z wieloma urządzeniami peryferyjnymi. Moim zdaniem warto nauczyć się rozróżniać te specyfikacje, bo potem łatwiej dobrać odpowiedni sprzęt do swoich potrzeb – szczególnie gdy zależy nam na szybkim przesyłaniu danych. W branży IT nieprecyzyjne rozumienie standardów prowadzi często do złych wyborów sprzętowych, a przecież to czasem kwestia kilku sekund lub minut przy kopiowaniu plików.