DDP 2.0 to taki trochę skarb w branży tłoczenia płyt – jeśli ktoś poważnie podchodzi do przygotowania profesjonalnych wydawnictw CD czy DVD, nie ma chyba lepszej opcji. Ten format został opracowany specjalnie z myślą o tłoczniach, bo zawiera nie tylko obraz ścieżek audio lub danych, ale też wszystkie niezbędne informacje o strukturze płyty. To oznacza, że w DDP mamy zapisane nie tylko audio, ale i indeksy, kody PQ, ISRC, CD-Text, a nawet sumy kontrolne, więc błędy przy tłoczeniu praktycznie nie wchodzą w grę. Co ciekawe, większość nowoczesnych programów do masteringu, jak np. HOFA CD-Burn, WaveLab czy nawet Sequoia, umożliwia wygenerowanie obrazu DDP, bo płyty przesyłane do tłoczni jako zwykłe ISO czy ZIP mogą nie przechowywać wszystkich tych metadanych. Z mojego doświadczenia wynika, że większość profesjonalnych tłoczni wręcz nie przyjmuje już fizycznych płyt-matek, tylko właśnie żąda paczki DDP – przesłanej przez FTP czy przez chmurę. Też warto wiedzieć, że DDP wyeliminowało masę problemów ze zgodnością i błędami, które zdarzały się, gdy wykorzystywano inne formaty. To taki dobry przykład, jak branża audio wypracowała sobie własny, bardzo konkretny standard dla zapewnienia jakości.
ZIP, ISO czy DMG – te formaty faktycznie mogą się kojarzyć z przenoszeniem dużych plików czy nawet obrazami dysków, ale niestety nie spełniają wymagań profesjonalnego tłoczenia płyt CD i DVD. ZIP to po prostu archiwum, które kompresuje pliki i katalogi, ale zupełnie nie dba o strukturę nośnika ani o metadane wymagane przez tłocznię. Przesłanie ZIP-a z plikami audio, nawet jeśli mamy je w idealnej jakości, nie daje gwarancji zachowania kolejności utworów, indeksów czy kodów PQ. Format ISO jest już bliżej, bo rzeczywiście przechowuje obraz całego systemu plików płyty, jednak powstał głównie z myślą o danych, a nie o płytach audio. To się sprawdza, gdy zgrywamy np. instalator oprogramowania lub gry, ale ISO nie przechowuje takich rzeczy jak ISRC, CD-Text czy szczegółowe kody PQ – czyli elementów kluczowych przy tłoczeniu profesjonalnych wydawnictw muzycznych. DMG to jeszcze inna bajka – to format typowy dla systemu macOS, używany do obrazów dysków, ale nie jest zgodny z branżowymi wymaganiami tłoczni. Bardzo często spotyka się sytuację, w której ktoś z przyzwyczajenia próbuje wysłać obraz płyty jako ISO lub DMG, myśląc, że to wystarczy. To taki typowy błąd powstający z utożsamiania obrazu płyty z obrazem systemu plików, a w tłoczni chodzi przecież o pełen zestaw informacji – zarówno sam dźwięk czy dane, jak i metadane związane z masteringiem. Właśnie dlatego format DDP 2.0 stał się standardem: jest dedykowany do przekazania wszystkiego, co potrzebne do prawidłowego odtworzenia i wyprodukowania płyty zgodnej ze specyfikacją Red Book dla CD-Audio czy odpowiednich norm dla DVD. Wybierając inne formaty, ryzykujemy brak zgodności, błędy w tłoczeniu czy nawet całkowite odrzucenie matrycy przez tłocznię.