Prawidłową jednostką przepływności bitowej w przypadku plików .mp3 jest właśnie kb/s, czyli kilobity na sekundę. Moim zdaniem to dość logiczne – format .mp3 służy kompresji dźwięku cyfrowego, a to, jak szybko przesyłane są bity, decyduje o jakości i wielkości pliku. Im większa przepływność wyrażona właśnie w kb/s (na przykład 128 kb/s, 192 kb/s czy 320 kb/s), tym teoretycznie lepsza jakość dźwięku, ale i większy plik. Producenci sprzętu audio, programów odtwarzających muzykę i serwisów streamingowych wszędzie stosują ten sam zapis – kb/s. Co ciekawe, to jest standard nie tylko dla .mp3, ale też dla ogółu formatów audio, które kompresują dane, jak AAC czy OGG. Branżowo prawie nikt nie używa tu bajtów na sekundę, bo tu się wszystko kręci wokół bitów – to one są podstawą przy kodowaniu i kompresji sygnału audio. W praktyce, gdy np. wybierasz jakość muzyki do pobrania ze Spotify czy innego serwisu, zawsze zobaczysz wartości typu 96 kb/s, 160 kb/s – właśnie te liczby opisują przepływność bitową. Tak się już utarło w całym świecie IT i multimediów.
W kontekście cyfrowego dźwięku, zwłaszcza gdy mówimy o plikach .mp3, łatwo pomylić jednostki przepływności bitowej. Częstym błędem jest wybór kB/s zamiast kb/s – tu decyduje nie tylko wielkość litery, ale przede wszystkim fakt, czy mówimy o bajtach, czy o bitach. Dźwięk cyfrowy koduje się na poziomie bitów, bo to one bezpośrednio opisują zakodowaną informację dźwiękową; bajty raczej pojawiają się już na poziomie zapisu pliku na dysku, a nie w samym strumieniu danych audio. Z mojego doświadczenia widzę, że dużo osób myli te pojęcia, bo są przyzwyczajeni do bajtów przy pobieraniu plików z internetu – tam rzeczywiście operuje się na MB/s czy kB/s. Jednak w świecie audio i w branżowych specyfikacjach (np. standardy MPEG Layer 3) zawsze podaje się przepływność w kb/s. Jeszcze mniej sensownym wyborem jest kB/ms – taka jednostka praktycznie w ogóle nie występuje w inżynierii dźwięku, bo nie odzwierciedla żadnego istotnego aspektu transmisji czy kompresji sygnału. MB/s natomiast sugeruje bardzo wysokie wartości przepływności, które odpowiadają raczej nieskompresowanym strumieniom wideo albo ultraszybkim dyskom SSD, a nie skompresowanemu plikowi audio, który ma mieć niewielki rozmiar. Tu według mnie największy błąd polega na zamianie wielkości – mylenie bitów z bajtami – bo komputerowo to zupełnie dwa różne światy. W praktyce, jeśli w opisie pliku .mp3 widzisz 256 kb/s, to oznacza, że każda sekunda dźwięku zakodowana jest przez 256 000 bitów, a nie bajtów. Tak się przyjęło od lat i wszystkie programy do kodowania czy odtwarzacze właśnie tym się posługują. Jeśli więc zobaczysz kiedyś wartości podane w bajtach na sekundę przy audio, warto się dwa razy zastanowić, czy to nie pomyłka.