To jest właśnie ta kluczowa rzecz związana z kopiowaniem analogowych nagrań – fizyka nie daje tutaj taryfy ulgowej. Przy każdym kolejnym kopiowaniu nagrania analogowego zawsze pojawia się pogorszenie jakości. Przede wszystkim dochodzi do ograniczenia pasma przenoszenia, czyli oryginalnie szeroki zakres częstotliwości zaczyna się zawężać. Głównie ucierpią wysokie tony, ale nie tylko – ogólnie całe spektrum robi się jakby bardziej 'ściśnięte'. Co ważne, z każdym kolejnym kopiowaniem szumy własne urządzenia rosną. Czyli po prostu – powstaje coraz więcej niechcianych dźwięków, które nie były częścią oryginalnego materiału. Właśnie dlatego w profesjonalnych studiach dźwiękowych od zawsze tak pilnowano ilości generacji taśm – im mniej pośrednich kopii, tym lepiej. Moim zdaniem to jeden z głównych powodów, dla których branża tak mocno przeskoczyła na cyfrowe systemy – tam kopiowanie nie wpływa na jakość. W praktyce, jeśli zdarzyło Ci się słuchać starej kasety kopiowanej kilka razy, wiesz o co chodzi – dźwięk robi się matowy i szumiący, a czasami nie da się już tego słuchać. Branżowe normy (np. IEC, AES) jasno podkreślają, że kopiowanie analogowe zawsze naraża sygnał na degradację. Staraj się więc – jeśli już musisz kopiować analogowo – ograniczać ilość takich operacji do minimum lub korzystać z wysokiej klasy urządzeń, żeby te straty były jak najmniejsze.
Wielu osobom wydaje się, że przy kopiowaniu analogowym traci się głównie poziom sygnału albo że najbardziej cierpią wysokie częstotliwości. To tylko część prawdy, ale nie do końca oddaje istotę problemu. Jasne, podczas kopiowania sygnał może się lekko osłabić, ale nowoczesne magnetofony czy rejestratory mają układy wzmacniające, które kompensują utratę poziomu. Jednak tego, co naprawdę nie da się skompensować, to nakładające się szumy i ograniczenie pasma przenoszenia. Nie jest też tak, że kopiowanie powoduje sukcesywny spadek dynamiki w rozumieniu stricte różnicy między poziomem najcichszym a najgłośniejszym – dynamika faktycznie się zmniejsza, ale jest to raczej efekt uboczny zawężania pasma i rosnących szumów, a nie samodzielny proces. Jeśli ktoś twierdzi, że degradacji ulegają wyłącznie wysokie częstotliwości, to trochę upraszcza sprawę – to prawda, że góra pasma znika najszybciej, ale wraz z każdym kopią uszczuplane jest całe spektrum, a szumy pojawiają się na wszystkich częstotliwościach. W praktyce najważniejszą rzeczą, o której często się zapomina, jest to, że kopiowanie analogowe zawsze degraduje zarówno jakość pasma, jak i czystość nagrania. Typowym błędem jest skupianie się tylko na jednym aspekcie, np. wysokich tonach lub poziomie sygnału. Z mojego doświadczenia wynika, że najlepiej myśleć o każdej kolejnej kopii jako o coraz gorszej wersji oryginału, bo to suma wszystkich strat – a nie jeden konkretny parametr – decyduje o końcowym efekcie. Dobre praktyki w branży dźwiękowej zalecają ograniczanie liczby generacji analogowych kopii właśnie z powodu tych wszystkich nakładających się problemów.