HP Filter, czyli filtr górnoprzepustowy, to naprawdę podstawowe narzędzie w walce z przydźwiękiem sieciowym, który zazwyczaj pojawia się w materiale dźwiękowym jako niskoczęstotliwościowy szum o częstotliwości 50 Hz (w Europie) albo 60 Hz (na przykład w USA), wraz z ich harmonicznymi. Główną zaletą filtra HP jest to, że pozwala odciąć te właśnie najniższe częstotliwości, które najczęściej są niepożądane w rejestrowanym dźwięku – szczególnie jeśli nagrywasz głos, instrumenty solowe czy dialogi. W praktyce, w studiach nagraniowych czy przy montażu reportażu, ustawienie HP na ok. 80-100 Hz to w zasadzie standard, żeby usunąć typowe brumy czy buczenia, a jednocześnie nie ingerować w pasmo użyteczne nagrania. Często w mikserach czy interfejsach audio filtr ten jest wręcz domyślnie aktywowany, bo daje bardzo konkretną poprawę jakości nagrania bez zabawy w skomplikowane korekcje. Osobiście nie wyobrażam sobie postprodukcji bez tego narzędzia – to takie podstawowe BHP w dźwięku. Oczywiście, czasem trzeba uważać, żeby nie wyciąć za dużo basu, zwłaszcza przy nagraniach instrumentów niskotonowych, ale w typowych dialogach czy podcastach HP Filter to podstawa. Jeśli chcesz działać zgodnie z dobrymi praktykami branżowymi, warto zawsze zacząć czyszczenie ścieżki właśnie od tego filtra.
W przypadku walki z przydźwiękiem sieciowym, można łatwo ulec złudzeniu, że inne narzędzia do obróbki audio – takie jak resampler, de-esser czy noise gate – będą odpowiednie. Jednak każde z tych rozwiązań działa na zupełnie innej zasadzie niż filtracja niskich częstotliwości. Resampler na przykład służy głównie do zmiany częstotliwości próbkowania dźwięku. Może mieć sens przy konwersji plików między różnymi standardami, ale nie ma żadnej funkcjonalności związanej z eliminacją stałego szumu o określonej częstotliwości (jak przydźwięk sieciowy). De-esser stosowany jest w celu zredukowania sybilantów, czyli zbyt mocnych głosek „s”, „sz” czy „cz” w nagraniach wokalnych – jego działanie dotyczy raczej pasma wysokich częstotliwości, nie niskich, więc nie pomoże przy buczeniu 50/60 Hz. Z kolei noise gate może być czasem użyteczny do tłumienia szumów w tzw. przerwach, gdy sygnał z mikrofonu jest bardzo cichy (bo gate po prostu zamyka sygnał poniżej pewnego progu), ale przy stałym, nisko położonym przydźwięku nie działa efektywnie – nie rozpoznaje on konkretnej częstotliwości, a jedynie chwilowy poziom głośności. Częstym błędem jest przekonanie, że noise gate wytnie każdą niechcianą przeszkadzajkę – niestety, jeśli buczenie jest ciągłe lub nakłada się na głos, bramkowanie po prostu nie przyniesie efektu, a może nawet „ucinać” początek lub koniec wypowiedzi. Praktyka pokazuje, że tylko narzędzia dedykowane do korekcji tonalnej, jak filtr górnoprzepustowy (HP Filter), pozwalają skutecznie zredukować takie zakłócenia w sposób nieinwazyjny dla reszty materiału. To właśnie dlatego profesjonalne stanowiska do montażu dźwięku i broadcastu mają zawsze pod ręką HP Filter, bo to najprostszy i najbezpieczniejszy sposób na szybkie pozbycie się tego typu problemów bez zbędnej ingerencji w całość nagrania.