Wybór filtru górnoprzepustowego (HP Filter) jako narzędzia do redukcji przydźwięku sieciowego jest w pełni uzasadniony i zgodny z praktyką realizatorską. Przydźwięk sieciowy to charakterystyczny dźwięk o częstotliwości 50 Hz (w Europie) lub 60 Hz (USA), czasem wzbogacony o jego harmoniczne – jest to typowe zakłócenie w materiale dźwiękowym, szczególnie nagrywanym w nieidealnych warunkach. HP Filter, czyli filtr górnoprzepustowy, pozwala na skuteczne tłumienie tych niskich częstotliwości, często już przy ustawieniu częstotliwości odcięcia na 70-100 Hz. To rozwiązanie często stosuje się w studiu nagraniowym, na etapie miksowania, a nawet w torze wejściowym mikrofonów estradowych – właściwie każdy realizator dźwięku, z którym miałem do czynienia, korzystał z tej funkcji regularnie. Takie podejście jest zgodne ze standardami branżowymi, bo pozwala pozbyć się przeszkadzających dźwięków bez zauważalnego wpływu na czytelność głosu czy instrumentów – o ile tylko nie przesadzimy z ustawieniami. Moim zdaniem to jedno z najprostszych, a zarazem najskuteczniejszych narzędzi do walki z przydźwiękiem. Dodatkowo warto pamiętać, że niektóre miksery i interfejsy audio mają już wbudowane filtry HP, co znacznie przyspiesza pracę. No i jeszcze jedno – przy pracy z wokalem czy instrumentami akustycznymi, HP Filter pozwala zachować przejrzystość nagrania, usuwając nie tylko przydźwięk, ale też np. tupnięcia czy szumy z mechaniki mikrofonu. To taki must-have w arsenale każdego dźwiękowca.
Każda z pozostałych odpowiedzi opiera się na pewnych prawdziwych skojarzeniach z redukcją niepożądanych dźwięków, jednak w kontekście przydźwięku sieciowego – typowego zakłócenia o bardzo niskiej częstotliwości – trudno uznać je za skuteczne lub rekomendowane. Dither to technika stosowana głównie podczas konwersji sygnału z wyższej do niższej rozdzielczości bitowej, np. z 24 do 16 bitów, i jej celem nie jest eliminacja szumów pochodzących z sieci, a raczej maskowanie zniekształceń kwantyzacyjnych. Dla wielu osób dither kojarzy się mylnie z ogólną poprawą jakości dźwięku, ale jego zadaniem nie jest walka z zakłóceniami sieciowymi. De-Esser natomiast służy do tłumienia sybilantów, czyli głosek „s”, „sz”, „cz” itp. w zakresie wysokich częstotliwości, a nie niskich, gdzie pojawia się przydźwięk sieciowy – tu jest zupełnie nieprzydatny, bo nie reaguje na pasmo 50 czy 60 Hz. Noise Gate z kolei to narzędzie do eliminowania sygnałów poniżej określonego progu, najczęściej stosowane do wycinania szumów tła, ale działa ono na zasadzie blokowania dźwięku, kiedy jest on cichy. Problem w tym, że przydźwięk sieciowy jest najczęściej na tyle głośny, że bramka go nie usunie, lub po prostu zadziała w przerwach, zostawiając irytujące „szarpnięcia” dźwięku, co nie wygląda profesjonalnie. Typowym błędem myślowym jest traktowanie tych narzędzi jako ogólnego remedium na wszelkie zakłócenia, ale w praktyce jedynie HP Filter pozwala skutecznie i nieinwazyjnie ograniczyć zakłócenia sieciowe. Moim zdaniem, warto pamiętać, by dobierać narzędzie zawsze pod kątem charakterystyki danego problemu, a nie na podstawie jego marketingowego opisu czy popularności wśród początkujących realizatorów.