Strategia zbierania śmietanki to bardzo charakterystyczna metoda ustalania cen, która często pojawia się w branży reklamowej czy technologicznej, a także przy wprowadzaniu nowych produktów na rynek. Polega ona na tym, że przedsiębiorstwo sprzedaje swoje produkty czy usługi po wyższej cenie niż konkurencja, wychodząc z założenia, że na początku znajdzie się grupa klientów gotowych zapłacić więcej za coś nowego, lepszego lub bardziej prestiżowego. Moim zdaniem to bardzo przemyślana zagrywka, szczególnie jeśli marka jest rozpoznawalna albo oferuje coś unikalnego, czego inni nie mają. Standardy rynkowe pokazują, że takie podejście pozwala szybko odzyskać koszty inwestycji w innowacje, a z czasem – gdy konkurencja dogania albo popyt maleje – można stopniowo obniżać ceny i dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Przykładem mogą być agencje reklamowe, które pozycjonują się jako premium i na start żądają wyższych stawek, oferując przy tym ekskluzywne strategie kreatywne, indywidualne podejście czy dostęp do najlepszych ekspertów. Z mojego doświadczenia wynika, że to działa, pod warunkiem że rzeczywiście potrafisz uzasadnić wyższą cenę wartością dodaną. Warto dodać, że taka strategia nie jest uniwersalna – sprawdza się najlepiej, gdy rynek jest chłonny, a klienci są w stanie zapłacić za innowację czy prestiż. W innym przypadku łatwo można przeszacować potencjał odbiorców.
Jeśli chodzi o strategie cenowe, łatwo się pomylić, bo na pierwszy rzut oka niektóre z nich brzmią podobnie. Strategia cenowo neutralna to w zasadzie ustalanie ceny na takim poziomie, żeby była zbliżona do średniej rynkowej i nie powodowała żadnych gwałtownych ruchów wśród konkurencji czy klientów. Nie ma tu miejsca na ustalanie ceny wyżej niż u innych, bo chodzi o spokój i stabilność – raczej nikt nie wybije się na tym tle, raczej się wtopi w otoczenie. Z kolei penetracja rynku to zupełnie odwrotny kierunek – tutaj firma ustala na starcie bardzo niskie ceny, żeby szybko zdobyć udział w rynku, zainteresować nowych klientów i wyprzeć konkurencję. Najczęściej spotyka się to w wypadku nowych marek albo tam, gdzie produkt jest mało zróżnicowany i liczy się masa. To jest, moim zdaniem, dobra opcja, gdy walczysz o uznanie i chcesz się przebić wśród wielu podobnych ofert. Strategia dywersyfikacyjna natomiast nie dotyczy bezpośrednio sposobu ustalania cen, tylko raczej rozszerzania oferty o nowe produkty lub usługi, często w zupełnie innych segmentach rynku – bardziej chodzi o bezpieczeństwo biznesu i rozłożenie ryzyka niż o sam poziom ceny. Wybierając nieprawidłową odpowiedź, łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że każda inna strategia może oznaczać zawyżanie cen. W rzeczywistości tylko zbieranie śmietanki polega na celowym ustalaniu wysokiego poziomu cen, żeby wyciągnąć maksymalny zysk z grupy najbardziej skłonnych do płacenia klientów. W praktyce błędna interpretacja tych pojęć najczęściej bierze się z niezrozumienia podstawowych różnic między celami poszczególnych strategii. Warto więc uczyć się na konkretnych przykładach z rynku, bo one najlepiej pokazują, jak te koncepcje przekładają się na rzeczywistość biznesową.