Wybrałeś formułę =(B2-A2)/C2 i to jest dokładnie ta metoda, której używają profesjonaliści przy analizie efektywności reklamy. Wskaźnik rentowności reklamy, często nazywany ROI (Return on Investment), polega na wyznaczeniu stosunku zysku uzyskanego dzięki reklamie do nakładów na tę reklamę. W praktyce najpierw obliczasz, o ile wzrosła sprzedaż dzięki kampanii (czyli różnica B2-A2), a potem tę wartość dzielisz przez poniesione koszty reklamy (C2). Taki sposób liczenia jest powszechnie używany nie tylko w marketingu, ale też przy ocenie opłacalności różnych projektów inwestycyjnych. Z mojego doświadczenia, stosowanie tej formuły daje bardzo klarowny obraz, czy reklama się opłaciła. Jeśli uzyskany wskaźnik jest większy od 1, to znaczy, że reklama przyniosła zwrot większy niż koszt. Warto zapamiętać, że każda poważna analiza marketingowa bazuje na tej zasadzie. Dobrze jest też pamiętać, żeby nie mylić kolejności działań i zawsze najpierw obliczyć różnicę, a dopiero potem dzielić – to podstawa matematyki w arkuszu kalkulacyjnym. Często w firmach właśnie taką formułę wpisuje się do Excela i od razu widać wyniki w czasie rzeczywistym. Krótko mówiąc, jest to rozwiązanie uniwersalne, z którego korzystają praktycznie wszyscy, którzy chcą realnie ocenić efektywność poniesionych wydatków na reklamę.
W zadaniu dotyczącym obliczenia wskaźnika rentowności reklamy pojawia się kilka błędnych koncepcji, które mogą wynikać z nieumiejętnego stosowania operatorów matematycznych oraz niewłaściwego rozumienia kolejności działań w arkuszu kalkulacyjnym. Najczęściej spotykanym nieporozumieniem jest pominięcie nawiasów, co skutkuje błędnym wykonaniem działań przez program – Excel zawsze trzyma się standardowej kolejności (najpierw mnożenie i dzielenie, potem dodawanie i odejmowanie). Formuła =B2-A2/C2 myli użytkowników, bo dzieli A2 przez C2, a dopiero potem odejmuje tę wartość od B2 – daje to zupełnie inny wynik niż zamierzone obliczenia. Takie podejście nie oddaje rzeczywistego przyrostu sprzedaży względem poniesionych kosztów. Z kolei próby skorzystania z zapisów typu =C2:B2-A2 albo =C2:(A2-B2) są w ogóle niezgodne z zasadami składni Excela. Użycie dwukropka sugeruje zakres komórek, a tu chodzi o pojedyncze wartości i konkretne działanie matematyczne, więc takie wpisy kończą się błędem składniowym. Z mojego punktu widzenia najczęstszym błędem jest pośpiech i automatyczne kopiowanie wzorów bez ich zrozumienia. W praktyce bardzo ważne jest, żeby przed wpisaniem formuły dokładnie przeanalizować, co właściwie chcesz policzyć – czy operujesz na wzroście wartości sprzedaży (czyli na różnicy), czy może próbujesz zautomatyzować działania bez uwzględnienia logiki ekonomicznej. Standardy branżowe jasno pokazują, że poprawną i sensownie zbudowaną formułą jest wyrażenie, w którym najpierw obliczysz różnicę w przychodach, a potem odniesiesz ją do poniesionych nakładów na reklamę. Każde odstępstwo od tej kolejności prowadzi do błędnych wniosków i może skutkować podjęciem nietrafionych decyzji biznesowych. Szczególnie w arkuszach kalkulacyjnych warto sprawdzać, czy wzór ma sens nie tylko matematyczny, ale też merytoryczny – bo od tego zależy, czy analiza przyniesie realną wartość dla firmy.