Odpowiedź jest trafna, bo to właśnie innowatorzy są tą grupą klientów, która jako pierwsza decyduje się na zakup nowych produktów firmy. W literaturze i praktyce biznesowej określa się ich często jako „early adopters” (wcześni nabywcy), ale formalnie innowatorzy to jeszcze wcześniejszy segment – ludzie, którzy nie boją się ryzyka i są ciekawi technologicznych lub produktowych nowinek. Moim zdaniem to bardzo cenna grupa dla każdej firmy, bo ich reakcje za chwilę przełożą się na dalszy odbiór produktu. W praktyce często widuje się, że innowatorzy to osoby aktywne w społecznościach, które wymieniają się opiniami i chętnie testują nowości, nawet jeśli produkt nie jest jeszcze doskonały. Dzięki nim przedsiębiorstwa mogą szybko otrzymać tzw. feedback z rynku i wprowadzić poprawki zanim zacznie się masowa sprzedaż. W wielu podręcznikach marketingowych podkreśla się, że innowatorzy są motorem napędowym wdrażania nowych rozwiązań i pomagają firmom wyznaczać trendy. Bez tej grupy wdrożenia ciągnęłyby się w nieskończoność albo w ogóle nie wyszłyby poza laboratorium – takie mam odczucie po latach obserwowania rynku. Warto zauważyć, że firmy często kierują do innowatorów specjalne kampanie – testy beta, edycje limitowane czy konkursy, bo wiedzą, że to oni zaryzykują pierwsi zakup nawet czegoś zupełnie nieznanego.
W kontekście wprowadzania nowych produktów na rynek, bardzo łatwo można pomylić różne grupy klientów, bo ich zachowania bywają pozornie podobne, ale z marketingowego punktu widzenia ich rola jest zupełnie inna. Na przykład określenie „nieufni liderzy” może sugerować, że mowa o osobach wpływowych, ale w rzeczywistości liderzy opinii rzadko kiedy jako pierwsi decydują się na zakup zupełnie nowych rozwiązań – często czekają na pierwsze recenzje lub dowody sukcesu rynkowego. „Ostrożni optymiści” brzmi jak ktoś, kto chciałby spróbować czegoś nowego, ale tak naprawdę to grupa klientów, która pojawia się dopiero po innowatorach i tzw. „early adopters”, kiedy produkt już trochę „okrzepnie” na rynku i zyska pierwsze rekomendacje. Bardzo często spotyka się wśród nich osoby, które muszą najpierw zobaczyć, że coś działa, zanim się na to zdecydują – typowy przykład z mojego doświadczenia to klienci z sektora MŚP wdrażający nowe technologie dopiero, gdy duzi już przetestują temat. Natomiast „stale narzekający klienci” to w ogóle nie jest formalna grupa w klasycznych modelach adopcji innowacji; tacy klienci z reguły nie wykazują chęci do testowania nowych produktów i stanowią raczej wyzwanie dla działu obsługi, a nie źródło pierwszych opinii czy inspiracji dla rozwoju produktu. W praktyce znajomość tych segmentów pozwala firmom lepiej planować strategie marketingowe i nie marnować zasobów na próby namówienia każdego klienta na kupno nowości – liczy się skuteczność, a ta zaczyna się od dobrania odpowiednich komunikatów do właściwych grup odbiorców. Warto pamiętać, że błędne rozpoznanie tych segmentów prowadzi do nietrafionych kampanii i często do frustracji zarówno po stronie firmy, jak i klientów.