Wybór reklamy informacyjnej jako najodpowiedniejszego typu dla produktów wprowadzanych na rynek to naprawdę kluczowa sprawa w marketingu. Na początku cyklu życia produktu klienci często nie mają pojęcia, czym jest dany produkt, do czego służy albo jakie korzyści może im przynieść. Reklama informacyjna właśnie odpowiada na te potrzeby – jej głównym zadaniem jest przedstawić produkt, wytłumaczyć zasadę działania, podkreślić nowe cechy i zbudować świadomość marki. Praktyka rynkowa pokazuje, że bez takiego wstępnego etapu większość użytkowników w ogóle nie zwróci uwagi na nowość, bo nie zrozumie jej wartości. Moim zdaniem, to trochę jak z nową aplikacją na telefon – zanim ludzie zaczną z niej korzystać, muszą się dowiedzieć, że ona w ogóle istnieje i po co została stworzona. Tak robią największe firmy: gdy wprowadzają nową linię produktów, najpierw „edukują” rynek, wykorzystując spoty pełne konkretów, infografiki czy nawet krótkie webinary. W branżowych podręcznikach czy na przykład w materiałach American Marketing Association, reklama informacyjna jest zawsze wskazywana jako pierwsza faza działań promocyjnych dla nowości. Praktyczne przykłady? Wprowadzenie na rynek pierwszych smartfonów czy samochodów elektrycznych – najpierw była długa faza pokazywania, co to w ogóle jest, zanim pojawiły się jakiekolwiek reklamy nakłaniające do zakupu lub porównujące z konkurencją. Takie podejście ogranicza ryzyko, że klienci przejdą obojętnie obok nowości tylko dlatego, że nie zostali o niej dobrze poinformowani.
Dużo osób myli pojęcia dotyczące rodzajów reklam i ich zastosowania w różnych etapach życia produktu. Nakłaniająca reklama wydaje się na pierwszy rzut oka odpowiednia, bo przecież chcemy, żeby klient kupił nowość. Jednak według większości praktyków marketingu oraz materiałów dydaktycznych, taki rodzaj reklamy sprawdza się dopiero wtedy, gdy odbiorcy już wiedzą, czym jest produkt i mają jakąś wiedzę o jego cechach. Nakłanianie na starcie, bez wcześniejszego zbudowania świadomości, często prowadzi do zderzenia z brakiem zainteresowania, bo ludzie nie kupują tego, czego nie rozumieją. Reklama konkurencyjna też nie jest dobrym wyborem na początku – ona przydaje się w momencie, gdy produkt działa już na rynku i trzeba go odróżnić od podobnych rozwiązań innych firm. Wtedy porównania czy wytykanie przewag mają sens, ale na etapie wprowadzania nikt nie wie, z czym właściwie ma do czynienia. Z kolei reklama przypominająca to typowy zabieg dla produktów, które już od dawna są obecne na rynku – jej zadaniem jest utrzymanie zainteresowania, czasem przypomnienie klientom, że istnieje taka marka czy produkt. Przy nowych produktach to nie zadziała, bo ludzie nie mają czego sobie przypominać. Moim zdaniem jednym z najczęstszych błędów jest mieszanie tych pojęć i stosowanie „na ślepo” strategii reklamowych bez uwzględnienia etapu cyklu życia produktu. Dobrą praktyką jest zawsze najpierw edukować rynek za pomocą reklamy informacyjnej, a dopiero potem, w kolejnych fazach, przechodzić do działań nakłaniających, konkurencyjnych czy przypominających. Takie podejście minimalizuje ryzyko nietrafionych kampanii i pozwala lepiej wykorzystać budżet reklamowy. Warto pamiętać, że każda faza wymaga innego komunikatu i inne podejście jest skuteczne w zależności od stopnia świadomości odbiorców.