Odpowiedź wskazująca na datę 23-04-2020 i przedział godzinowy 19:29 – 19:33 jest trafna, bo właśnie wtedy emitowano program, który miał najniższą średnią oglądalność minutową (AMR) spośród wszystkich pozycji wymienionych w tabeli – dokładnie 802 000 widzów. Analizując takie dane w praktyce, zawsze warto patrzeć na AMR, bo to wskaźnik pokazujący ile osób realnie śledziło program w każdej minucie jego trwania, a nie tylko maksymalną oglądalność czy udział w rynku (SHR). W branży telewizyjnej i reklamowej AMR uchodzi za jeden z kluczowych parametrów przy planowaniu ramówek, zakupie reklam i ocenie atrakcyjności slotów. Wybierając odpowiedź, warto sięgać po takie szczegóły, bo czasami krótki program (np. serwis sportowy) może mieć mniej widzów niż dłuższy blok rozrywkowy, co wpływa np. na wycenę czasu antenowego. Zwracam uwagę, że praktyczne porównywanie takich tabel przydaje się nie tylko w mediach, ale i w marketingu czy analizach konsumenckich – umiejętność wyciągania konkretnych wniosków z twardych liczb to według mnie podstawa pracy analityka, marketera czy specjalisty ds. reklamy. Często spotykam się z tym, że początkujący skupiają się na ogólnych rankingach, a nie dostrzegają niuansów właśnie w średniej oglądalności minutowej. Ten wskaźnik, mimo że wygląda niepozornie, zdradza najwięcej o realnym zainteresowaniu widzów.
Wybór innej odpowiedzi niż 23-04-2020; 19:29 – 19:33 wynika najczęściej z nieprecyzyjnej analizy wskaźnika AMR (średniej minutowej oglądalności), który jest kluczowym parametrem w branży telewizyjnej przy ocenie realnej popularności danego programu. W tego typu zadaniach łatwo dać się zwieść takim czynnikom jak długość trwania programu, atrakcyjność tytułu czy nawet prestiż pory emisji – niestety to błąd, bo w praktyce branżowej liczy się właśnie liczba widzów obecnych w każdej minucie emisji. Częstym błędem jest też sugerowanie się wysokim udziałem w rynku (SHR %) albo po prostu wybieranie najkrótszego lub najdłuższego przedziału godzinowego, co nie zawsze idzie w parze z niską oglądalnością. Przykładowo, wybierając programy takie jak teleturnieje, filmy akcji czy popularne seriale, można zakładać, że mają one z założenia wyższe wskaźniki AMR – i faktycznie tak pokazuje tabela. Prawidłowe podejście polega na skrupulatnej identyfikacji najniższej wartości AMR wśród wszystkich pozycji, bez względu na inne parametry czy własne preferencje co do typu programu. Z mojego doświadczenia wynika, że umiejętność czytania takich zestawień jest coraz bardziej doceniana w marketingu, mediach i analizie danych – w praktyce to właśnie tutaj rozstrzygają się decyzje dotyczące budżetów reklamowych, doboru ramówek czy przewidywania trendów oglądalności. Warto pamiętać, że każda pomyłka w interpretacji tych danych może realnie przełożyć się na finansowe straty lub nieefektywne strategie medialne.