Odłączenie dopływu prądu to absolutna podstawa w sytuacji, gdy ktoś zostaje porażony prądem podczas pracy na urządzeniu elektrycznym, takim jak ploter tnący. Z własnego doświadczenia wiem, że w stresie łatwo się zagubić, ale to jest najważniejszy krok – zanim w ogóle pomyślimy o pomocy poszkodowanemu, musimy eliminować źródło zagrożenia. Chodzi o nasze bezpieczeństwo i bezpieczeństwo osoby poszkodowanej – jeśli prąd nadal płynie, każdy kontakt z rannym grozi kolejnym porażeniem. Takie procedury są opisane w instrukcjach BHP w każdej firmie i są zgodne np. z polską normą PN-EN 50110-1 dotyczącą pracy przy urządzeniach elektrycznych. Bardzo ważne jest, żeby zawsze odłączać prąd w sposób bezpieczny – najlepiej przez wyłączenie głównego wyłącznika zasilania albo wyciągnięcie wtyczki, nigdy przez dotykanie osoby poszkodowanej gołymi rękami. Dopiero po odcięciu zasilania można sprawdzić stan zdrowia osoby porażonej i przystąpić do udzielania pierwszej pomocy lub wezwać odpowiednie służby. W praktyce, nawet najlepsza pomoc medyczna może nie wystarczyć, jeśli najpierw nie wyeliminujemy zagrożenia. Szczerze mówiąc, nauka tych zasad ratownictwa jest nie tylko teoretycznym wymogiem, ale realnie ratuje życie w zawodzie technicznym.
W sytuacjach nagłych, zwłaszcza przy porażeniach prądem, wiele osób reaguje według pierwszego odruchu lub kieruje się schematami znanymi z innych typów wypadków. Jednak działania typowe dla innych sytuacji, np. wzywanie przełożonego lub układanie poszkodowanego w pozycji bezpiecznej, są w tym przypadku nie tylko niewystarczające, ale mogą być wręcz niebezpieczne. Największym błędem jest założenie, że wezwanie pomocy może być ważniejsze od zatrzymania przepływu prądu – takie myślenie niestety prowadzi do narażenia zarówno poszkodowanego, jak i ratownika na dalsze ryzyko porażenia. Zdarza się też, że ktoś automatycznie zaczyna udzielać pierwszej pomocy bez upewnienia się, że miejsce jest bezpieczne, co jest najczęstszym błędem w praktyce warsztatowej. Czasami też kierownictwo firmy czy osoby przełożone traktowane są jak pierwsza linia zgłaszania problemów, ale w realnych warunkach liczy się każda sekunda i liczy się szybkie działanie, zgodne z zasadami pierwszej pomocy (podobnie opisuje to rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej w sprawie ogólnych przepisów BHP). W praktyce, dopóki prąd płynie, nie wolno dotykać osoby poszkodowanej ani próbować jej przenosić czy układać – to tylko zwiększa liczbę ofiar. Najważniejsze jest, by najpierw wyeliminować źródło zagrożenia poprzez szybkie odłączenie zasilania – dopiero potem podejmujemy kolejne kroki, jak ocena stanu, pozycja bezpieczna i wezwanie służb. Z mojego punktu widzenia, te inne odruchy biorą się z braku znajomości specyfiki zagrożeń elektrycznych i niewłaściwego przełożenia ogólnych zasad pierwszej pomocy na konkretne przypadki. To pokazuje, jak ważne jest szkolenie praktyczne, a nie tylko teoretyczna wiedza.