Technika współpracy przy rozwiązywaniu konfliktów to jedna z najbardziej dojrzałych i skutecznych metod, jakie stosuje się w zarządzaniu relacjami i komunikacją w zespołach. Polega ona na tym, że obie strony dążą do znalezienia rozwiązania uwzględniającego ich racje i potrzeby, zwłaszcza gdy obie kwestie są naprawdę istotne i nie można ich po prostu zignorować. W praktyce często widać to np. w zespołach projektowych, gdzie każda strona ma swoje ważne argumenty lub interesy – wtedy szukanie kompromisu nie wystarczy, bo ktoś i tak będzie niezadowolony, a współpraca pozwala wykreować coś zupełnie nowego, co łączy wartości obu stron. Takie podejście jest mocno promowane w metodykach zwinnych i zarządzaniu projektami, bo buduje zaufanie, poprawia klimat pracy i wzmacnia zaangażowanie całego zespołu. Moim zdaniem, jeśli mamy do czynienia z poważnymi konfliktami, które dotyczą kluczowych spraw (jak np. zakres obowiązków, rozdział zadań albo strategia działania), to właśnie współpraca daje największą szansę na trwałe rozwiązanie. Warto dodać, że zgodnie z teorią Thomasa-Kilmanna, właśnie strategia współpracy pozwala osiągnąć efekt win-win, co nie tylko rozwiązuje problem, ale też często przekłada się na lepszą efektywność w przyszłości.
W praktyce rozwiązywania konfliktów istnieje kilka podejść, ale nie wszystkie nadają się do każdej sytuacji. Często popełnianym błędem jest traktowanie konfliktu zbyt powierzchownie lub próba zastosowania tej samej techniki bez względu na okoliczności. Przykładowo, sytuacje, w których trzeba działać szybko, jak zagrożenie bezpieczeństwa, wymagają zdecydowanego stylu narzucania, a nie współpracy – tutaj ważniejszy jest czas i klarowność decyzji niż szerokie uwzględnienie potrzeb wszystkich stron. Z kolei tworzenie dobrego klimatu do rozmów czy rozwiązań spornych, choć istotne, nie jest celem samej techniki współpracy – to raczej efekt, który może pojawić się po skutecznym rozwiązaniu konfliktu, ale nie jest głównym powodem jej stosowania. Często ludzie mylą także współpracę z ustępowaniem lub ochroną drugiej strony. Jeśli jedna strona po prostu oddaje pole, żeby umożliwić innym działanie, mamy do czynienia z postawą ugodową lub dostosowawczą, a nie współpracą. To prowadzi do frustracji, bo potrzeby jednej strony są ignorowane. Z mojego doświadczenia wynika, że wybór złej strategii zarządzania konfliktem prowadzi do narastania napięć zamiast ich rozładowania. Dobrym standardem jest dokładne rozpoznanie, kiedy konflikt dotyczy naprawdę ważnych, równorzędnych wartości i wtedy postawić na współpracę, a nie korzystać z niej w każdej sytuacji jak z uniwersalnego rozwiązania. To wymaga odwagi i chęci do rozmowy, ale w dłuższej perspektywie buduje zdrowsze relacje i większą efektywność zespołu.