Kitowanie to jedna z podstawowych i najczęściej stosowanych metod naprawczych w kamieniarstwie, szczególnie przy konserwacji i renowacji detali architektonicznych. Polega ona na wypełnianiu drobnych ubytków, szczelin czy spękań masą kitową, która najczęściej przygotowywana jest na bazie spoiw mineralnych, wapiennych, czasem polimerowych, z dodatkiem kruszyw drobnoziarnistych i pigmentów imitujących kolor oryginalnego kamienia. Dzięki temu naprawione miejsce nie rzuca się w oczy i zachowuje spójność wizualną z całością elementu. Przykładowo, podczas rekonstrukcji historycznych balustrad lub elewacyjnych gzymsów, bardzo często używa się właśnie kitu, bo pozwala uzyskać gładką powierzchnię, którą można potem ewentualnie lekko przeszlifować. Kitowanie świetnie sprawdza się przy naprawach piaskowca, wapienia i marmuru, zwłaszcza jeśli zależy nam na zachowaniu detalu i estetyki. W branży przyjmuje się, że kitowanie to metoda szybka, efektywna i stosunkowo tania, ale wymaga od wykonawcy sporej wprawy, żeby dobrze dobrać kolor i konsystencję. Z mojego doświadczenia wynika, że to rozwiązanie daje najlepsze rezultaty tam, gdzie nie ma potrzeby uzupełniania dużych ubytków, tylko właśnie drobnych rys i pęknięć. W renowacji zabytków często wręcz nie wolno stosować bardziej inwazyjnych metod, stąd kitowanie ma tak duże znaczenie. Warto dodać, że zgodnie z dobrymi praktykami konserwatorskimi, kitowanie powinno być wykonane materiałem kompatybilnym z oryginalnym kamieniem, by nie powstały nowe uszkodzenia w przyszłości. Moim zdaniem, znajomość tej techniki to podstawa dla każdego, kto chce pracować przy zabytkach czy nowoczesnej architekturze z kamienia.
W przypadku naprawy drobnych ubytków i spękań w elementach kamieniarskich architektury nietrudno natknąć się na różne, czasem mylące określenia metod naprawczych, które mają zupełnie inne zastosowania w praktyce. Flekowanie, choć brzmi trochę podobnie, polega na uzupełnianiu większych, ubytków fragmentami nowego kamienia (tzw. flekami), które są starannie dopasowywane do kształtu i koloru oryginału. To już znacznie bardziej zaawansowana technika, wymagająca precyzji i fachowej wiedzy, i raczej nie nadaje się do drobnych spękań czy mikro-ubyteczków, bo byłoby to po prostu niepraktyczne i za drogie. Szlamowanie natomiast to metoda zabezpieczania powierzchni kamienia przez pokrywanie jej cienką warstwą tzw. szlamu, czyli płynnej zaprawy cementowej bądź mineralnej. Szlamowanie stosuje się głównie do uszczelniania i ochrony powierzchni, a nie do wypełniania ubytków, więc trudno byłoby dzięki szlamowi skutecznie naprawić konkretne spękanie czy ubytek punktowy – raczej zamaskuje się powierzchniowo, niż realnie naprawi. Z kolei torkretowanie, czyli natrysk zaprawy betonowej wysokociśnieniowo, to technika używana do wzmacniania większych powierzchni, czasem całych ścian czy sklepień, i absolutnie nie nadaje się do delikatnych detali kamieniarskich. Torkret stosuje się przy poważniejszych naprawach konstrukcyjnych, a wprowadzenie go na drobne spękania mogłoby wręcz zniszczyć oryginalny materiał przez zbyt dużą siłę oddziaływania. Moim zdaniem, często myli się te pojęcia przez podobieństwo nazw lub ogólne skojarzenie z renowacją, ale każda z tych metod ma swoje ściśle określone miejsce i zakres zastosowań. W praktyce konserwatorskiej ważne jest, by nie stosować zbyt inwazyjnych lub nieadekwatnych technik do drobnych napraw, bo można przez to pogorszyć stan zabytku. Kitowanie pozostaje tu zdecydowanie najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla drobnych ubytków i spękań.