Elementy kamiennego gzymsu naprawdę trzeba układać na gęstej zaprawie cementowej, a robotę zaczyna się zawsze od narożników ściany – to niby niby drobiazg, ale w praktyce daje to stabilność całej konstrukcji. W zaprawach cementowych chodzi o to, że mają znacznie większą wytrzymałość na ściskanie niż tradycyjne wapienne, więc są odporne na warunki atmosferyczne i ciężar samego gzymsu. W gzymsach, które pracują na zewnątrz i są dość mocno obciążone (choćby przez śnieg czy lód), zaprawa cementowa to podstawa – tu nie ma miejsca na kompromisy. Narożniki wyznacza się dlatego, żeby dobrze ustalić poziomy i linie całego gzymsu, a potem naciąga się sznurek i układa po kolei elementy pośrednie, zachowując idealną równość. Moim zdaniem, jak ktoś zaczyna od środka, to potem zawsze wychodzi jakiś zygzak albo schodek w narożniku, a tego architekt czy inspektor nie wybaczy. Tak samo, zaprawa cementowa zapewnia odporność na nasiąkanie wodą, co przy kamieniu jest kluczowe, bo wtedy nie powstają wykwity i nie rozwarstwia się powierzchnia. W praktyce na budowie widziałem wiele razy, jak źle dobrana zaprawa skutkowała pękaniem gzymsu – nie warto ryzykować. Mówiąc wprost, to jest typowa branżowa zasada, opisana w instrukcjach ITB czy normach PN-B, więc jak chcesz robić fachową robotę, to nie ma co kombinować: cement i narożniki to jedyna słuszna droga.
Wielu osobom wydaje się, że tradycyjna zaprawa wapienna jest wystarczająca do układania elementów kamiennych gzymsów, szczególnie kiedy patrzy się przez pryzmat historycznych realizacji. Niestety, dzisiejsze wymagania techniczne oraz warunki ekspozycji – zwłaszcza na zewnątrz – zupełnie zmieniają tę sytuację. Zaprawy wapienne są elastyczne i świetnie sprawdzają się przy murach, ale jeśli chodzi o elementy o dużej masie i narażone na wilgoć oraz mrozy (jak gzymsy), to szybko tracą swoje właściwości. Nie zapewniają odpowiedniej przyczepności ani wytrzymałości na ściskanie – efektem mogą być pęknięcia, odspojenia czy po prostu osuwanie się kamienia z biegiem lat. To jest typowy błąd, szczególnie wśród osób przywiązanych do „tradycyjnych” metod, które nie uwzględniają postępu w technologii materiałów budowlanych. Z kolei rozpoczynanie murowania od środka ściany to chyba najczęściej popełniany błąd przez niewykwalifikowanych wykonawców. W teorii może się wydawać, że to wygodne – bo widać środek i można łatwo rozplanować elementy – ale w praktyce prowadzi do rozjeżdżania się linii gzymsu, nierównych spoin i ogromnych problemów przy domykaniu skrajnych fragmentów. To przeczy wszystkim zasadom wyznaczania linii murarskich, które zalecają zaczynanie od narożników, gdzie łatwiej ustalić poziomy i piony, a następnie „rozciągać” mur między tymi punktami kontrolnymi. Nawet stosując zaprawę cementową, jeśli ktoś zacznie robotę od środka, to efekt końcowy będzie daleki od ideału – nie dość, że może się nie zgrać z resztą ściany, to jeszcze ostatecznie na narożnikach trzeba będzie docinać elementy, co jest nie tylko nieestetyczne, ale też osłabia całą konstrukcję. W budownictwie nie ma miejsca na przypadkowość; każda technika ma swoją przyczynę w praktyce i doświadczeniu. Moim zdaniem, wybór złej zaprawy lub złej kolejności układania to prosta droga do reklamacji i poprawek, czyli straty czasu i pieniędzy. Dlatego zawsze warto bazować na sprawdzonych, branżowych zasadach – a te są jasne: cementowa zaprawa i zaczynanie od narożników.