Elementy sztukatorskie gipsowe ciągnione, kiedy są uszkodzone aż w 80%, naprawia się metodą robót ciągnionych, bo właśnie ten sposób pozwala na odtworzenie kształtu profilu w sposób zgodny z oryginałem. Robota ciągniona polega na prowadzeniu specjalnego szablonu – tzw. grzebienia – po wcześniej przygotowanej prowadnicy, co umożliwia uzyskanie idealnych linii, łuków i detali. To jest mega ważne, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z zabytkami albo wnętrzami o wysokiej wartości estetycznej. Samo ciągnięcie gipsu zapewnia jednolitą strukturę i bardzo dobrą przyczepność nowej warstwy do istniejącego podłoża. W praktyce, jeśli uszkodzenia przekraczają połowę powierzchni, nie opłaca się już bawić w punktowe łatanie – efekt nigdy nie będzie tak estetyczny i trwały, jak ciągnięty od nowa fragment. Tak zrobiliśmy np. w jednej kamienicy na Pradze, gdzie praktycznie całe gzymsy były do odtworzenia i tylko roboty ciągnione dały radę to odtworzyć zgodnie z wymogami konserwatorskimi. Moim zdaniem, to jest też najwygodniejsze dla dalszych prac – łatwo potem szlifować, malować i uzyskuje się naprawdę profesjonalny efekt. Tak działają fachowcy zajmujący się renowacją wnętrz – zawsze stawiają na ciągnione przy takich zniszczeniach.
Przy naprawie sztukaterii gipsowej, która została uszkodzona w aż 80%, nie wystarczy zastosować metody odlewania, narzutu z ręki czy nawet podejście mieszane. Odlewanie elementów gipsowych stosuje się raczej wtedy, gdy trzeba dorobić oddzielny detal lub nieduży element dekoracyjny, który następnie się montuje, ale to rozwiązanie sprawdza się raczej przy mniejszych powierzchniach albo tam, gdzie nie trzeba idealnie dopasować profilu do już istniejącej struktury. Narzut z ręki z kolei to technika dość „zgrubna”, używana do szybkiego uzupełniania niewielkich ubytków, bez precyzyjnego odwzorowania oryginalnych linii i profili – efekt końcowy jest mniej estetyczny i bardzo często wymaga poprawek albo nawet całkowitego zrobienia od podstaw, jeśli zależy nam na wysokiej jakości. Podejście mieszane – czyli łączenie różnych technik naprawczych – stosuje się czasami przy niewielkich naprawach, gdzie fragment można odlać, inny dorobić ręcznie, ale na tak dużą skalę uszkodzeń to się po prostu nie sprawdzi. Typowy błąd myślowy to przekonanie, że łatwiej jest coś zalepić czy dorobić na oko, zamiast odtworzyć cały profil od nowa – niestety, wtedy całość traci jednolity wygląd i trwałość. Standardy branżowe jasno wskazują, że przy tak dużych uszkodzeniach stosuje się metodę ciągnioną, bo tylko ona pozwala odtworzyć detal z zachowaniem rygorystycznych wymogów estetycznych i technicznych. Takie rozwiązania znajdziemy zarówno w podręcznikach renowacji wnętrz, jak i w praktyce firm specjalizujących się w zabytkowej sztukaterii. Moim zdaniem, praktyka pokazuje, że wszelkie kompromisy w tej dziedzinie kończą się na dłuższą metę źle – naprawy łatane odlewem czy narzutem odpadają, kruszą się albo po prostu wyglądają amatorsko.