Zanurzanie odlewów gipsowych w oleju lnianym rozgrzanym do temperatury 70÷90 ºC przez 10–12 godzin to metoda, która już od dawna sprawdza się w praktyce. Dzięki temu zabiegowi cząsteczki oleju wnikają głęboko w strukturę gipsu i tworzą warstwę hydrofobową. To sprawia, że powierzchnia odlewu nie chłonie wilgoci, a nawet deszcz czy przypadkowe zachlapanie nie są już tak groźne. Właściwy czas zanurzenia jest niezwykle ważny – krótszy okres nie zapewnia pełnej ochrony, a zbyt długi mógłby prowadzić do przeolejenia i niepotrzebnego zużycia materiału. Według wytycznych branżowych i podręczników do technologii materiałów budowlanych (np. „Technologia robót wykończeniowych” – Nowak, 2017), optymalny czas to właśnie 10–12 godzin. W wielu szkołach czy na praktykach spotkasz się z tym sposobem, bo jest tani, skuteczny i nie wymaga skomplikowanego sprzętu. Dla przykładu – gipsowe elementy sztukatorskie w starych kamienicach czy zabytkowych obiektach często zabezpiecza się właśnie tą metodą, żeby przedłużyć ich żywotność. Moim zdaniem, jeśli ktoś chce robić coś porządnie i zgodnie ze sztuką, nie powinien skracać tego procesu. Warto zapamiętać, że olej lniany nie tylko chroni, ale też nieco wzmacnia powierzchnię, przez co takie odlewy są mniej podatne na uszkodzenia.
Wielu osobom wydaje się, że czas zanurzenia odlewów gipsowych w oleju lnianym nie ma aż tak dużego znaczenia, a krótszy lub znacznie wydłużony czas też da radę. W praktyce bywa jednak zupełnie inaczej. Jeśli ktoś wybierze 4–6 godzin lub nawet 7–9 godzin, ryzykuje, że warstwa hydrofobowa nie będzie równomiernie rozprowadzona i nie osiągnie pełnej głębokości w strukturze gipsu. Taki półśrodek często skutkuje tym, że odlew nadal chłonie wodę, a całe zabezpieczenie jest, mówiąc krótko, na pół gwizdka. Z kolei zbyt długie zanurzenie, przykładowo 13–15 godzin, też nie jest dobrym pomysłem – po pierwsze, zużywa się niepotrzebnie więcej oleju, a po drugie, odlew może zmięknąć na powierzchni i stracić część swoich właściwości użytkowych, bo gips pochłania wtedy za dużo tłuszczu. To częsty błąd, że wydłużając czas procesu, ktoś myśli, że „im dłużej, tym lepiej”, ale niestety, w konserwacji materiałów porowatych (a taki jest gips) chodzi o uzyskanie balansu. Zbyt krótko – efekt nietrwały, zbyt długo – nadmiarowa impregnacja. Producenci materiałów i instrukcje technologiczne jasno opisują ten czas jako 10–12 godzin właśnie po to, żeby uzyskać najlepszy efekt: pełną ochronę i zachowanie cech wytrzymałościowych. Moim zdaniem, takie błędy biorą się z pośpiechu lub braku doświadczenia z technologią ochrony gipsu. Warto więc zawsze sięgać do sprawdzonych źródeł i nie eksperymentować na własną rękę, bo szkoda potem roboty i materiałów.