Wzmacnianie piaskowca to temat, który na pierwszy rzut oka może się wydawać prosty, ale w praktyce wymaga znajomości właściwości materiałów i chemii budowlanej. Kwas krzemowy to substancja, która tworzy związki krzemoorganiczne przenikające do porów kamienia i tam wiążące się z jego strukturą. Efekt? Kamień staje się twardszy, mniej nasiąkliwy i dużo bardziej wytrzymały na czynniki atmosferyczne. Najczęściej spotykane impregnaty to właśnie te na bazie kwasu krzemowego, np. szkło wodne lub różne silikaty. Takie rozwiązania są rekomendowane przez konserwatorów zabytków i inżynierów budowlanych praktycznie na całym świecie – sam się przekonałem, jak dobrze się sprawdzały przy renowacji starych fasad. Moim zdaniem nie ma obecnie lepszego sposobu na zabezpieczenie piaskowca, zwłaszcza gdy chcemy zachować jego naturalny wygląd, a jednocześnie nie dopuścić do erozji. Normy branżowe, np. wytyczne Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, również jasno wskazują na silikaty i związki krzemoorganiczne jako preferowane środki wzmacniające piaskowiec. W sumie, jeśli w grę wchodzi profesjonalna konserwacja, kwas krzemowy to absolutny standard i – co ważne – nie powoduje szkód chemicznych w strukturze kamienia, jak to bywa z innymi, bardziej agresywnymi substancjami.
Wzmacnianie piaskowca to zagadnienie, w którym łatwo o pomyłkę, zwłaszcza gdy nie zna się dokładnie mechanizmów działania poszczególnych środków chemicznych. Wiele osób sądzi, że zastosowanie kwasów lub soli może wzmocnić kamień, bo przecież są to substancje silnie oddziałujące na minerały. Jednak takie myślenie jest mylne – na przykład kwas fluorowodorowy to bardzo agresywny reagent, który niszczy strukturę krzemionki, rozpuszcza szkło i piasek, co wręcz prowadzi do degradacji kamienia, a nie jego wzmocnienia. Tą drogą idąc, można tylko zniszczyć piaskowiec. Azotan wapnia, chociaż bywa stosowany do wzmacniania niektórych tynków i betonów, nie jest zalecany do piaskowca, ponieważ nie penetruje w głąb struktury kamienia i nie wiąże się z jego minerałami w sposób trwały. Tego typu związki działają powierzchniowo, często prowadząc do powstania kruchej warstwy na wierzchu, która szybko się wykrusza – i koniec końców efekt jest odwrotny do zamierzonego. Sól gorzka, czyli siarczan magnezu, to z kolei środek, który wręcz pogarsza sprawę, bo może powodować powstawanie wykwitów solnych w strukturze piaskowca – a to prowadzi do łuszczenia, pękania i odspajania się fragmentów kamienia. Wiele osób wpada w pułapkę myślenia, że każda „sól” czy „kwas” coś utwardzi, ale niestety nie działa to w ten sposób. Kluczowe jest, żeby środek impregnujący nie szkodził strukturze kamienia i jednocześnie tworzył z nim trwałe, chemiczne wiązania – dlatego właśnie najlepszy jest kwas krzemowy i jego pochodne, bo działają głęboko i stabilizują minerały piaskowca w sposób uznany przez praktyków oraz standardy konserwatorskie. Takie szczegóły warto znać, żeby nie narobić sobie niepotrzebnych kłopotów przy renowacji czy zabezpieczaniu kamienia.