Deski o szerokości powyżej 12 cm faktycznie należy rozłupywać, zanim zostaną użyte jako podłoże pod tynk. To jest taka zasada, która może się wydawać drobiazgiem, ale w praktyce na budowie naprawdę robi różnicę. Chodzi tutaj głównie o to, żeby ograniczyć paczenie się drewna oraz minimalizować skurcz czy pęcznienie po zamontowaniu. Jak się użyje zbyt szerokich desek, to potem pojawiają się pęknięcia na tynku, bo drewno „pracuje” nierównomiernie i to się odbija na zewnętrznej warstwie. Dlatego w dobrych firmach zawsze zaleca się, by deski szersze niż 12 cm rozłupać – wtedy lepiej się układają, szybciej schną i są mniej podatne na odkształcenia. Tak naprawdę, moim zdaniem, to też jest kwestia bezpieczeństwa i trwałości całej przegrody. Dużo się o tym mówi choćby w normie PN-B-10110 czy zaleceniach ITB. Warto pamiętać, że rozłupywanie desek ułatwia też tynkowi lepsze ‚trzymanie się’ podłoża – powierzchnia robi się bardziej szorstka, więc przyczepność wzrasta. W praktyce, gdy deski są rozłupane i mają mniejszą szerokość, to system tynkarski jest bardziej odporny na zmiany wilgotności – i to naprawdę potem widać po kilku sezonach użytkowania. Jeśli ktoś tego przestrzega, to potem nie ma problemu z odspajaniem tynku czy jego pęknięciami.
Wybór innej szerokości jako granicznej dla rozłupywania desek to dość częsty błąd, zwłaszcza gdy ktoś nie miał okazji zetknąć się z praktyką na budowie czy dokładnymi wytycznymi norm. Często się myśli, że im szersza deska, tym lepiej – mniej elementów do mocowania, szybciej się robi podłoże, mniej pracy. Jednak właśnie przy tynkowaniu to jest pułapka, bo duże szerokości desek prowadzą do powstawania pęknięć na tynku z powodu pracy drewna. Odpowiedzi wskazujące na granicę 8 lub 10 cm są zbyt restrykcyjne – takie parametry nie są wymagane w polskich standardach i raczej stosuje się je tylko wtedy, gdy ktoś chce być bardzo ostrożny, ale nie jest to uzasadnione technicznie. Z kolei wybór 14 cm to już za szeroko – w praktyce deski o takiej szerokości bardzo mocno „pracują” pod wpływem zmian wilgotności, co powoduje potem pęknięcia tynku, a nawet odspajanie się całych fragmentów powłoki. Moim zdaniem wielu osobom wydaje się, że nowoczesne tynki rozwiążą problem – ale niestety, żaden rodzaj zaprawy nie zniweluje pracy źle przygotowanego podłoża. Kluczowe jest trzymanie się zasady: powyżej 12 cm – rozłupać. To kompromis między wygodą wykonania a trwałością i jakością tynku. Często pomijany szczegół, a potem inwestorzy mają reklamacje i naprawy, bo tynk po prostu nie wytrzymał warunków eksploatacji. Warto więc w praktyce nie iść na skróty i pamiętać o tej regule, żeby nie generować sobie dodatkowej pracy później.