Technika „al fresco” to wyjątkowa metoda malarstwa ściennego, gdzie maluje się na świeżym, jeszcze mokrym tynku. Kluczowe jest tutaj, że pigmenty muszą być wymieszane z wodą, aby dobrze wniknęły w strukturę tynku. Farba wapienna jest do tego idealna, bo po wyschnięciu wchodzi w reakcję chemiczną z dwutlenkiem węgla z powietrza (tzw. karbonatyzacja), tworząc bardzo trwałą, niemal kamienną powłokę. To nie jest przypadek, że praktycznie przez całą historię fresków – od antyku po czasy renesansu – właśnie farby na bazie wapna dominowały. Takie podejście gwarantuje, że kolory nie blakną i są odporne na wilgoć. Oczywiście, al fresco nie toleruje poprawek – jak coś nie wyjdzie, trzeba zeskrobać tynk i zacząć od nowa. Warto dodać, że dzisiaj też na zajęciach z konserwacji zabytków czy na kierunkach artystycznych takie rozwiązania mają zastosowanie, bo to po prostu działa i daje niesamowite efekty. Moim zdaniem to jeden z bardziej „uczciwych” typów malarstwa, bo wymaga precyzji i wiedzy o właściwościach wapna. Jeśli ktoś myśli o profesjonalnym zajmowaniu się renowacją, to znajomość tej techniki jest po prostu obowiązkowa.
Często spotyka się przekonanie, że do fresków można używać dowolnych rodzajów farb, zwłaszcza gdy ktoś bardziej zna malarstwo sztalugowe niż ścienne. W rzeczywistości technika al fresco wymaga bardzo specyficznych warunków i materiałów. Farby olejne są popularne w malarstwie sztalugowym i dekoracyjnym właśnie przez ich trwałość i intensywność barw, ale niestety nie nadają się na świeży, mokry tynk – po prostu nie łączą się z podłożem wapiennym, a ich tłusta baza nawet utrudnia wiązanie z podłożem. Farby kredowe natomiast, choć mogą wydawać się podobne do wapiennych (w końcu kreda to też wapń), nie dają tej samej trwałości i nie zachodzą z tynkiem w reakcję chemiczną. Czynniki atmosferyczne mogą je bez problemu wypłukać, czego najlepszym przykładem są nieudane próby w przeszłości, gdy próbowano eksperymentować z kredą. Z kolei farby kazeinowe, oparte na białku mleka, mają pewne zastosowanie w malarstwie ściennym, ale raczej w technice al secco (na suchym tynku), a nie al fresco. To częsty błąd – mylić oba pojęcia, choć praktyka pokazuje, że efekty są zupełnie inne i dużo mniej trwałe. Moim zdaniem największy błąd to nie zrozumieć, że tylko farba wapienna łączy się z tynkiem na poziomie chemicznym, tworząc jednolitą całość. Właśnie to daje freskom taką żywotność i odporność na warunki przez setki, a nawet tysiące lat. W branży konserwatorskiej przywiązuje się ogromną wagę do wyboru właściwego spoiwa – to nie jest kwestia estetyki, a wytrzymałości i zgodności z historycznymi technologiami. Warto o tym pamiętać, bo dobór nieprawidłowej farby prowadzi do szybkiej degradacji dzieła i niepotrzebnych kosztów naprawczych.