Bardzo dobrze, właśnie taka długość – 1,2 m – jest przyjęta jako maksymalna podczas przemurowywania uszkodzonej ściany. Wynika to z podstawowych zasad bezpieczeństwa i technologii robót murarskich. Kiedy ściana jest uszkodzona, jej wytrzymałość na obciążenia jest już ograniczona. Jeżeli rozbieralibyśmy ją na zbyt długich odcinkach, łatwo mogłoby dojść do jej niestabilności, a nawet zawalenia. Praktyka budowlana i stare instrukcje, jak np. „Warunki techniczne wykonania i odbioru robót budowlanych” czy zalecenia ITB, jasno mówią, że długość przemurowywanego odcinka nie powinna przekraczać 1,2 m – wtedy mamy większą kontrolę nad przebiegiem prac i minimalizujemy ryzyko uszkodzenia sąsiednich fragmentów. Moim zdaniem, trzymanie się tego limitu to nie tylko kwestia przepisów, ale zwykłego zdrowego rozsądku – łatwiej wtedy zabezpieczyć ścianę stemplami lub podporami, a murarz może dokładniej ocenić stan przyległych elementów i w porę zareagować. W realnych warunkach na budowie widziałem już niejedną ścianę, która poszła „lawinowo” właśnie przez zbyt długi wybrany odcinek. Lepiej kilka razy przenieść sprzęt i mieć ścianę całą, niż ryzykować poważne awarie. Często spotyka się sytuacje, gdzie inwestorzy chcą przyspieszyć pracę i namawiają, żeby robić większe odcinki – a to zły pomysł. Trzymając się tych 1,2 m, nie tylko spełniasz wymogi techniczne, ale po prostu zachowujesz się odpowiedzialnie jako fachowiec.
W branży budowlanej często spotyka się pogląd, że im większy odcinek można wyburzyć lub przemurować za jednym razem, tym szybciej pójdzie praca. Jednak takie podejście jest ryzykowne i niezgodne z zasadami bezpiecznego prowadzenia robót murarskich. Odcinki o długości 1,4 m, 1,6 m czy nawet 1,8 m wydają się niektórym niedużym przekroczeniem, ale w praktyce – im większy fragment zostanie naruszony, tym trudniej jest zapewnić odpowiednie podparcie i kontrolować zachowanie całej konstrukcji. Podczas przemurowywania uszkodzonej ściany kluczowe jest, by nie doprowadzić do utraty jej stateczności, bo elementy nośne mają pracować praktycznie na granicy swoich możliwości, zanim zostaną odciążone. Standardy branżowe, np. zalecenia ITB czy instrukcje COBRTI INSTAL, ale też praktyka na budowach, jasno wskazują na limit 1,2 m – to kompromis między tempem prac a bezpieczeństwem. Zbyt duże odcinki wymuszają stosowanie bardziej rozbudowanego systemu odciążeń i podpór, a mimo to nadal istnieje ryzyko powstania rys, przemieszczeń albo nawet katastrofy budowlanej. Częstym błędem jest bagatelizowanie tych wytycznych w przypadku ścian o mniejszej grubości lub o niewielkim obciążeniu, ale każda ściana – szczególnie w remontowanych, starszych obiektach – może mieć ukryte uszkodzenia lub słabe spoiny. Z mojego doświadczenia, nawet inżynierowie czasem przeceniają wytrzymałość murów, sugerując się ich świetnym wyglądem z zewnątrz, a to nie jest dobra praktyka. Prawidłowym podejściem jest konsekwencja w stosowaniu sprawdzonych procedur technologicznych – czyli rozbiórka i przemurowanie nie dłużej niż na 1,2 m, zgodnie z zasadą „bezpieczeństwo przede wszystkim”. Zlekceważenie tych zaleceń to nie tylko ryzyko dla konstrukcji, ale też dla zdrowia i życia ludzi pracujących na budowie.