Przeszlifowanie powierzchni przed nałożeniem kolejnej warstwy powłoki olejnej to według mnie absolutna podstawa, jeśli chodzi o zapewnienie przyczepności. Z mojego doświadczenia wynika, że właśnie dzięki szlifowaniu uzyskujemy delikatną, mikroskopijną chropowatość, która pozwala, by nowa warstwa dobrze "złapała" się starej. W branży lakierniczej i malarskiej uznaje się to za standard, a nawet jeśli producent farby czy lakieru o tym nie wspomina wprost, to nikt rozsądny nie nakłada kolejnej warstwy na gładką, już utwardzoną powłokę. Przeszlifowanie wykonuje się najczęściej papierem ściernym o średniej gradacji (np. 220–320), żeby nie uszkodzić za bardzo powłoki, ale też nie zostawić jej całkiem gładkiej. Można to robić ręcznie lub użyć szlifierki, zależnie od powierzchni. Dodatkowo, przez szlifowanie usuwamy ewentualne drobinki kurzu, zatopione w poprzedniej warstwie, mikropęcherzyki czy inne nierówności. Ostateczna przyczepność i trwałość powłoki zależy właśnie od przygotowania podłoża. Moim zdaniem warto pamiętać, że takie podejście jest rekomendowane zarówno przez polskie normy branżowe, jak i przez producentów powłok olejnych – praktycznie każdy podręcznik stolarski czy lakierniczy o tym wspomina, więc to nie jest tylko teoria. Przeszlifowanie to po prostu dobra praktyka, bez której efekt końcowy rzadko kiedy jest naprawdę trwały i estetyczny.
Zmywanie, opalanie czy piaskowanie – każda z tych czynności bywa używana przy renowacji lub przygotowaniu powierzchni, ale żadna z nich nie zastępuje szlifowania, gdy chodzi o nakładanie kolejnej warstwy powłoki olejnej. W praktyce wiele osób myśli, że wystarczy umyć powierzchnię, żeby pozbyć się kurzu czy tłuszczu, ale to nie zapewni odpowiedniej przyczepności nowej warstwy. Zmywanie jest dobre jako jeden z etapów, zwłaszcza żeby usunąć tłuste plamy, ale nie stworzy mikroskopijnych zarysowań, do których przylgnie nowa warstwa. Opalanie kojarzy się głównie z usuwaniem starych powłok, szczególnie farb olejnych, szczególnie na oknach czy drzwiach – ale to raczej metoda gruntownej renowacji, a nie przygotowania międzywarstwowego. Poza tym, opalanie potrafi nadpalić powierzchnię drewna, zostawić nierówne resztki i wymaga dalszego szlifowania. Piaskowanie z kolei to technika „na grubo”, stosowana głównie przy metalu lub bardzo zniszczonym drewnie – nadaje się, gdy chcemy odsłonić surowy materiał, a nie tylko delikatnie zmatowić wierzchnią warstwę. Typowym błędem jest przekonanie, że wystarczy ją tylko umyć lub oczyścić by nowa powłoka dobrze się trzymała, ale doświadczenie pokazuje, że bez szlifowania nowa warstwa nieraz łuszczy się lub ściera szybciej. Właściwe przygotowanie to połączenie czyszczenia i właśnie szlifowania, bo tylko wtedy powierzchnia jest zarówno czysta, jak i odpowiednio zmatowiona. To trochę tak, jakby próbować przykleić taśmę klejącą do gładkiej i tłustej ściany – trzymać się nie będzie! Zawsze warto pamiętać, że praktyka branżowa i normy wskazują szlifowanie jako kluczowy etap – bez niego po prostu nie uzyskamy profesjonalnego efektu ani trwałości powłoki.