Ługowanie to zdecydowanie najwłaściwsza metoda usuwania starej powłoki olejnej z tynku cementowo-wapiennego. Stare farby olejne tworzą trudną do usunięcia, zwartą i nieprzepuszczalną warstwę – woda czy typowe detergenty po prostu się po niej ślizgają. Ługowanie polega na zastosowaniu specjalnych środków chemicznych (najczęściej tzw. ługów, opartych na związkach zasadowych, np. wodorotlenku sodu), które rozkładają strukturę powłoki olejnej, powodując jej zmydlenie i odspojenie od podłoża. Dzięki temu powłoka mięknie i daje się łatwo usunąć mechanicznie, np. szpachelką. Takie podejście jest zgodne z zaleceniami producentów farb oraz normami branżowymi dotyczącymi przygotowania podłoża przed renowacją, np. PN-EN 13914-2 dotyczącej wykończeń tynkarskich. W praktyce, jeśli na starym tynku mamy farbę olejną i chcemy uzyskać dobrą przyczepność nowej warstwy malarskiej, ługowanie to niemal obowiązek. Warto pamiętać, że metoda ta jest bezpieczna dla samego tynku – nie narusza struktury podłoża, w odróżnieniu np. od piaskowania. W codziennej pracy zawsze sprawdza się najpierw dobrą chemię, zanim zacznie się mechaniczne szorowanie czy szlifowanie. Moim zdaniem, jeśli zależy nam na jakości i trwałości nowego wykończenia, ługowanie to podstawa.
Często można spotkać się z przekonaniem, że takie zabiegi jak zmywanie czy szlifowanie wystarczą, by usunąć starą powłokę olejną z tynku cementowo-wapiennego. Niestety, to nie do końca działa w praktyce. Zmywanie, nawet przy użyciu mocnych detergentów, nie jest skuteczne wobec starych farb olejnych – ta powłoka jest hydrofobowa i środki myjące jej nie rozpuszczą, więc efektu nie będzie, a tylko zmarnuje się czas i energię. Szlifowanie bywa kuszące, bo wydaje się szybkie – ale to metoda bardzo żmudna i jednak ryzykowna, zwłaszcza na tradycyjnych tynkach cementowo-wapiennych. Można łatwo zarysować albo nawet uszkodzić strukturę tynku, nie wspominając o pyleniu i problemach z równomiernym usunięciem powłoki. Piaskowanie to już w ogóle temat kontrowersyjny – stosuje się je raczej na betonie lub cegle, przy bardzo dużych powierzchniach i tam, gdzie nie szkoda drobnych ubytków podłoża. Tynki cementowo-wapienne są zbyt miękkie, by je piaskować bez szkody – efekt to popękana, słaba powierzchnia i jeszcze więcej problemów z przyczepnością przyszłych warstw. Wydaje mi się, że podstawowym błędem myślowym jest tutaj traktowanie powłok olejnych jak zwykłych zabrudzeń albo farb emulsyjnych – a one, przez swoją budowę chemiczną, wymagają rozbicia struktury właśnie przez środki ługujące. Według standardów renowacyjnych (również tych stosowanych w konserwacji zabytków), zawsze zaleca się ługowanie przy tego typu problemach, bo daje to pewność, że nowa warstwa przylegnie dobrze i nie zacznie się łuszczyć po kilku miesiącach. Mówiąc krótko – chemia zamiast siły to tutaj złota zasada.