Flekowanie to naprawdę bardzo ciekawa technika i moim zdaniem – niezastąpiona, jeśli zależy nam na zachowaniu jak największej ilości oryginalnej substancji zabytku. Metoda ta polega na dokładnym wycięciu geometrycznego gniazda w uszkodzonym kamieniu i wklejeniu w to miejsce nowego fragmentu, czyli tzw. fleka, z kamienia tego samego gatunku i barwy. W praktyce bardzo często robi się to przy użyciu specjalnych narzędzi kamieniarskich, tak żeby połączenie było jak najmniej widoczne, a granica pomiędzy nowym i starym kamieniem była praktycznie niezauważalna. Flekowanie stosuje się w konserwacji detali architektonicznych, np. gzymsów, obramień okiennych, czasem nawet fragmentów płaskorzeźb. Z mojego doświadczenia wynika, że dobrze wykonany flek jest odporny mechanicznie i znacznie trwalszy od klasycznego kitowania czy plombowania, bo zachowuje podobne właściwości fizyko-chemiczne do materiału oryginalnego. Dobrą praktyką jest też stosowanie odpowiednich, odwracalnych klejów i oznaczanie fleków na planach dokumentacyjnych zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi. To ważne, bo pozwala przyszłym pokoleniom rozpoznać zakres ingerencji. Standardy branżowe – chociażby zalecenia ICOMOS czy KONSER – wyraźnie podkreślają wyższość tej metody w sytuacjach, gdzie liczy się autentyzm i trwałość naprawy.
W praktyce konserwatorskiej często spotykam się z nieporozumieniami dotyczącymi metod uzupełniania ubytków w kamieniu, bo nazwy brzmią podobnie, a technika wykonania już zupełnie inna. Sklejanie to raczej metoda naprawy pęknięć i rozdzielonych fragmentów, gdzie pierwotne części kamienia są ponownie łączone przy użyciu spoiwa, zwykle żywic lub specjalnych klejów mineralnych. Nie tworzy się wtedy nowego materiału w miejscu ubytku, tylko scala to, co już jest, więc nie nadaje się do uzupełniania brakujących obszarów. Kitowanie polega na wypełnianiu ubytków masami mineralnymi, żywicznymi lub cementowymi, które dobiera się pod kolor i fakturę oryginalnego kamienia. To dobre rozwiązanie dla drobnych ubytków, zwłaszcza w miejscach mniej widocznych, ale niestety takie wypełnienia są mniej trwałe, mniej odporne na warunki atmosferyczne i często odbiegają wyglądem od oryginału – szczególnie po latach. Plombowanie natomiast polega na wstawianiu w miejsce ubytku większego „klocka” z innego materiału, który zwykle nie jest idealnie dopasowany zarówno do kształtu, jak i struktury powierzchni kamienia. Moim zdaniem jest to metoda raczej prowizoryczna, stosowana czasami przy dużych zniszczeniach, gdzie nie ma możliwości dokładnego odtworzenia detalu, albo gdy względy ekonomiczne przeważają nad estetycznymi. Typowym błędem jest utożsamianie kitowania czy plombowania z flekowaniem – a przecież tylko flekowanie polega na bardzo precyzyjnym dopasowaniu uzupełnienia do oryginalnej bryły kamienia. Zwykle wynika to z braku znajomości technicznych detali prac konserwatorskich albo z praktyki ograniczonej tylko do jednego typu uzupełnień. Warto zawsze pamiętać, że dobór metody powinien wynikać ze specyfiki zabytku, poziomu zniszczenia i oczekiwanego efektu estetycznego oraz trwałości.