Właściwe naprawianie skorodowanych cegieł, takich jak te przedstawione na fotografii, polega na ich całkowitym usunięciu aż do zdrowych warstw i zastąpieniu nowymi, pełnowartościowymi cegłami. Tylko taki sposób daje gwarancję trwałości i bezpieczeństwa konstrukcji. Praktyka pokazuje, że zostawianie nawet lekko zniszczonych fragmentów grozi dalszym rozwojem korozji oraz osłabieniem całego muru. W branży budowlanej nie bez powodu podkreśla się konieczność stosowania tzw. metody wymiany na pełną grubość — to jest standard zalecany zarówno przez polskie normy PN, jak i wytyczne konserwatorskie przy renowacjach zabytków. Wkładanie nowych cegieł, oczywiście dobranych pod względem wytrzymałości i nasiąkliwości, a także uzupełnianie spoin odpowiednią zaprawą, pozwala przywrócić mur do stanu użytkowego. Z mojego doświadczenia wynika, że każda "oszczędność" w tym zakresie kończy się powracającymi uszkodzeniami lub koniecznością ciągłych interwencji naprawczych. Warto też pamiętać, że tylko nowe cegły mają gwarantowaną wytrzymałość mechaniczną i odporność na dalsze procesy atmosferyczne. Właśnie z tego powodu metoda ta jest szeroko stosowana zarówno w budownictwie mieszkaniowym, jak i przy renowacji historycznych murów. Moim zdaniem, to po prostu porządne podejście — raz dobrze zrobiona naprawa i problem mamy z głowy na lata.
Wielu osobom wydaje się, że wystarczy tylko powierzchniowe naprawienie skorodowanej cegły, na przykład przez usunięcie wierzchniej warstwy i uzupełnienie jej zaprawą. W praktyce takie działanie jest bardzo krótkotrwałe, bo uszkodzona cegła zachowuje swoją słabą strukturę w głębi i bardzo szybko procesy degradacyjne postępują dalej. Podobnie wygląda sytuacja, gdy ktoś próbuje po prostu nałożyć siatkę Rabitza i przykryć wszystko tynkiem lub zaprawą — to tylko maskowanie problemu, które nie wzmacnia ściany konstrukcyjnie. Takie rozwiązania są często stosowane z oszczędności lub z braku doświadczenia, ale niestety prowadzą do poważniejszych awarii w przyszłości. Jeszcze gorszym pomysłem jest impregnacja starych, zniszczonych cegieł i uzupełnianie ubytków zaprawą — impregnat nie wzmocni struktury cegły, a tylko czasowo ochroni przed wilgocią, która i tak znajdzie drogę do środka. Z mojego doświadczenia wynika, że osoby stosujące te metody liczą na szybki efekt, nie zważając na konsekwencje w dłuższej perspektywie. Branżowe standardy wyraźnie wskazują, że usuwanie tylko części uszkodzonych cegieł lub pokrywanie ich różnymi warstwami nie przywraca pierwotnych właściwości nośnych muru. Typowym błędem myślowym jest przekonanie, że "skoro na zewnątrz jest naprawione, to będzie OK", ale niestety fizyka budowli jest bezlitosna i każda słaba warstwa to potencjalne miejsce powstawania kolejnych usterek. Takie doraźne naprawy wywołują potem lawinę reklamacji, więc zdecydowanie lepiej od razu postawić na metodę wymiany skorodowanych cegieł na nowe, co jest zgodne z dobrymi praktykami i gwarantuje trwałość naprawy.