Mocowanie mat trzcinowych do desek to klasyczna, sprawdzona metoda przygotowania podłoża pod tynk wapienny – takie rozwiązanie można spotkać w wielu starszych budynkach, zwłaszcza tam, gdzie szkielet konstrukcji wykonany jest z drewna. Mata trzcinowa zapewnia bardzo dobre podparcie dla tynku, zwiększa przyczepność i sprawia, że warstwa tynku nie odpada z czasem. Trzcina ma świetne właściwości – po pierwsze nie chłonie zbyt dużo wilgoci, po drugie dobrze „trzyma” zaprawę wapienną, bo jej struktura i ułożenie włókien tworzą rodzaj rusztowania dla tynku. Z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli ktoś próbuje tynkować bez takiej maty, to na deskach tynk bardzo źle się trzyma i łatwo pęka, zwłaszcza przy pracy drewna. Branżowo przyjmuje się, że maty trzcinowe to jedno z najlepszych rozwiązań, bo są ekologiczne, łatwe do zamontowania i zgodne z tradycyjnymi standardami renowacji. Często jeszcze przybija się te maty stalowymi gwoździami, żeby były naprawdę stabilne. W ogóle, przy pracy z tynkami wapiennymi bardzo się liczy to, żeby podłoże było jak najbardziej „chwytliwe”, a sama mata tworzy idealny mikroklimat między drewnem a tynkiem, minimalizując ryzyko powstawania pęknięć i odspojeń. Warto o tym pamiętać, bo to nie tylko konserwatorska tradycja, ale też praktyczna wiedza, która pozwala uzyskać trwały i estetyczny efekt.
Często spotykam się z przekonaniem, że wystarczy naciąć deski wzdłuż albo w poprzek włókien, żeby tynk lepiej się trzymał, ale w praktyce to za mało – nawet jeżeli powierzchnia staje się wtedy trochę bardziej chropowata, to drewno pracuje pod wpływem wilgoci i temperatury, więc tynk i tak nie ma szans się utrzymać na dłuższą metę. Zwłaszcza na gładkich deskach, gdzie tynk bardzo łatwo się odspaja, bo nie ma do czego się „przyczepić”. Z punktu widzenia zasad sztuki budowlanej i wytycznych, np. tych podawanych przez producentów tradycyjnych materiałów tynkarskich, samo nacinanie nie spełnia wymogów trwałości. Trochę podobnie jest z płytami pilśniowymi – ich użycie jako podłoża pod tynki wapienne to pomysł raczej nietrwały i niezalecany. Płyta pilśniowa chłonie wilgoć, często się deformuje, a do tego ma zbyt gładką powierzchnię, przez co tynk odpada jeszcze szybciej niż z nieprzygotowanych desek. Takie rozwiązania czasem pojawiają się przy próbach szybkiej modernizacji, ale moim zdaniem to droga na skróty i prosty sposób na narobienie sobie problemów w przyszłości (przy pękaniu czy odspajaniu tynku). Prawidłowe podejście, zgodne z dobrymi praktykami konserwatorskimi i rzemieślniczymi, to zawsze stworzenie odpowiedniego rusztowania pod tynk. Tradycyjna mata trzcinowa sprawia, że tynk „wgryza się” pomiędzy włókna i może pracować razem z podłożem, nie pękając. Nie bez powodu ten sposób stosuje się od pokoleń – jest sprawdzony, skuteczny i daje dobry efekt na lata. Warto więc odrzucić szybkie, teoretycznie wygodne rozwiązania i postawić na sprawdzoną technologię.