Minimalna liczba punktów kotwienia płyt kamiennych o powierzchni do 0,6 m² przy osadzaniu metodą na pełną zalewkę to właśnie 2. Wynika to wprost z wymagań zawartych w Warunkach Technicznych Wykonania i Odbioru Robót Budowlanych oraz praktyki branżowej, gdzie dla mniejszych okładzin kluczowe jest zabezpieczenie płyty przed odpadnięciem, ale nie jest konieczne nadmierne kotwienie. Chodzi po prostu o to, że przy odpowiedniej przyczepności całopowierzchniowej zaprawy klejowej lub zalewki, dwa kotwy spełnią funkcję zabezpieczającą przed ewentualnym odspojeniem płyty na skutek ruchów konstrukcji czy pracy materiału. Często spotyka się taki montaż na elewacjach wentylowanych lub wewnętrznych okładzinach ściennych, gdzie płyty mają dość niewielką wagę i nie są narażone na duże obciążenia dynamiczne. Moim zdaniem, stosowanie większej liczby kotew byłoby tutaj przerostem formy nad treścią, a wręcz mogłoby zwiększyć ryzyko uszkodzenia płyty kamiennej – co niestety widziałem w praktyce. Dobrze też wiedzieć, że lokalizacja tych dwóch kotew powinna zapewnić stabilność płyty, najlepiej w dwóch przeciwległych narożnikach lub w osi symetrii, zgodnie z dokumentacją techniczną. To rozwiązanie jest nie tylko zgodne z przepisami, ale przede wszystkim ekonomiczne i bezpieczne, pod warunkiem zachowania odpowiedniej technologii montażu.
Wielu osobom wydaje się, że im więcej punktów kotwienia, tym bezpieczniej – zwłaszcza jeśli chodzi o ciężkie materiały jak płyty kamienne. Jednak w przypadku płyt o powierzchni do 0,6 m², osadzanych metodą na pełną zalewkę, stosowanie czterech, sześciu czy nawet ośmiu kotew nie znajduje uzasadnienia technicznego ani ekonomicznego. W praktyce, najczęstszym błędem jest mylenie zasad kotwienia dużych płyt elewacyjnych lub tych montowanych na ruszcie z wymaganiami obowiązującymi dla mniejszych okładzin. Nadmierna liczba kotew to nie tylko zbędna praca i wyższe koszty, ale też realne zagrożenie uszkodzenia płyt – wiercenie dużej liczby otworów w kamieniu osłabia jego strukturę i może prowadzić do powstawania mikropęknięć, które z czasem powiększają się pod wpływem obciążeń. Zdarza się, że projektanci czy wykonawcy, nie mając pełnej znajomości norm i wytycznych (np. Warunków Technicznych czy instrukcji ITB), kierują się intuicją lub „na wszelki wypadek” mnożą kotwy, co nie tylko nie poprawia bezpieczeństwa, ale czasem wręcz szkodzi. Powierzchniowa przyczepność pełnej zalewki jest w zupełności wystarczająca do przeniesienia własnego ciężaru płyty oraz podstawowych obciążeń eksploatacyjnych, a dwa punkty kotwienia w zupełności zabezpieczają okładzinę przed odpadnięciem, zwłaszcza jeśli są właściwie rozmieszczone. Nadmiarowe kotwienie jest stosowane tylko w specyficznych przypadkach, np. przy bardzo dużych płytach, skomplikowanych układach dylatacyjnych lub wysokich obciążeniach dynamicznych – jednak nie dotyczy to standardowych płyt do 0,6 m². Warto więc zawsze zapoznać się z dokumentacją techniczną i nie popadać w przesadę – precyzja i zgodność z wytycznymi to podstawa bezpiecznego i trwałego montażu.